Lukasyno
Nigdy Nie Odejdę Stąd
[Zwrotka 1: Lukasyno]
Pamiętam czasy kiedy między ludźmi nie było fikcji
Hałasy nocą, nikt nie wzywał policji
Na osiedlu życie, nasi dziadkowie grają w karty
My młodzi niepokorni robimy sobie żarty
Smak pierwszego alkoholu, tytoniu i kobiety
Pierwszej krwi, słone łzy i do dziewczyn uśmiechy
Bójki, dyskoteki i drobne wykroczenia
Twarze wszystkich moich kumpli nie do zapomnienia
Rynek przy Bema, wujkowie trzymali hazard
Tranzyty, przemyty, kawaleryjska bazar
Nikt w życiu nic mi nie kazał tylko budził ambicje
Co masz w głowie to twoje, nie mogą ci tego wydrzeć
Na osiedlu klika jak zbójnicy Janosika
Każdy brał co swoje i o jutro się nie pytał
Działa każdy kwita i odbita w bloki
Psy zastawiają sidła, słychać tylko szybkie kroki
Świat wciągnął nas w wir szybciej niż rówieśników
Na noc jechałem do pracy, kumple stali na chodniku
Weekendy, noce, święta zamiast spędzać z dziewczyną
Uczyłem się pokory zasmucony łzą matczyną
Gdzie dziś są zasady, honorowe solówki
Te zasady, które inni zaprzedają dla złotówki
Kiedyś słońce czy deszcz na osiedlu piłka w grze
Dziś komputery, osmalone lufki, fryz jak gej
Brak autorytetów, dzielnice pustoszeją
Konfidenci chodzą jak chcą i w twarz ci się śmieją
Moi ludzie na banicji układają nowe życie
Bracia na emigracji, czy kiedyś tu wrócicie?
Czas jak wiatr wywiewa wspomnienia z mojej pamięci
Nie rozumieli nas za życia, czy docenią po śmierci?
My jak martwi prezydenci w imieniu wspólnej sprawy
Patrzę życiu prosto w oczy i nie czuję obawy
[Refren: MoniLove & Lukasyno]
Nigdy nie odejdę stąd, to miasto
Choć nieraz mi nie dawało zasnąć
Każdym świtem bladym wciąż zachwyca tak
Dobrze znam ten zapach, dobrze znam ten smak
Życie płynie jego ulicami
W zgiełku tłumnie biję się z myślami
Kiedy chcę uciekać czuję, że to błąd
Ja nigdy nie odejdę stąd

[Zwrotka 2: Egon]
Kiedyś było inaczej, to nie wróci już raczej
Młode lata małolata na wariata
Każdy dzień uczył zasad, uczył cierpliwości
Jak teraz tak i kiedyś za hajsem pościg
Ulica dała wskazówki jak zarobić złotówki
Pierwsze włamy, wyrwy, dychy, zrywane blity
Działo się nie powiem, tak jest w całej Polsce
U mnie na rewirze chłopcze i u ciebie na ośce
Powałki koleżków, nagonki psów wczesne
Te chwile w mej pamięci jak historia niezmienne
Tu wszystko nauczyło mnie do życia pokorności
Aby w siebie uwierzyć potrzebowałem wytrwałości
Gdziekolwiek bym był nic mnie nigdy nie zmieni
Nie zapomnę korzeni, przez innych naznaczeni
[Refren: MoniLove & Lukasyno]
Nigdy nie odejdę stąd, to miasto
Choć nieraz mi nie dawało zasnąć
Każdym świtem bladym wciąż zachwyca tak
Dobrze znam ten zapach, dobrze znam ten smak
Życie płynie jego ulicami
W zgiełku tłumnie biję się z myślami
Kiedy chcę uciekać czuję, że to błąd
Ja nigdy nie odejdę stąd