Lukasyno
Trzcina
Lukasyno:
Wybudzeni ze snu, ciężkie kroki o świcie
Cienie na okiennicach zamiast promieni słońca
Kiedy świat stanął w miejscu przyspieszyło serc bicie
Kwiat wyrwany z korzeniem, wiatr przenosi szum dworca
Wracam tam myślami, gdy siadałem na twym brzegu
Łzami pocieszało niebo, w błękicie oczu otchłań
Odpłynąłem w nieznane, powierzając jutro niebu
Szukam śladów na śniegu, wieczna podróż nie ma końca

Sara:
Powietrze wyjątkowo mroźne przyniosło twój oddech niczym mgła
Zawieszone emocje schowam je głęboko w sobie
Nim i ze mnie zechcą wyrwać resztkę wspomnień
Jakby stanął w miejscu czas serce otulone chłodem
Nagle okrył płaszczem strach Ciało stęsknione
Wciąż widzę twe oczy wtopione w moje
Bezmiar cierpienia pochłania mą duszę codzień
Żelazne ptaki na niebie to już nieludzki świat
Ostatnią iskrę nadziei chce zdmuchnąć srogi wiatr
Ja odpływam myślami gdzie został po tobie ślad
Tam wiara pozwala jakoś przetrwać ten czas

Ref:
(Marcin Lićwinko, Grzegorz Jurguć, uczniowie)
Nie będziesz dziewczyno wody brała
Lecz będziesz ją zawsze w oczach miała
Nie raz nie dwa nie trzy razy
Zapłaczesz dziewczyno tysiąc razy
Nie raz nie dwa nie trzy razy
Zapłaczesz dzieczyno tysiąc razy

Lukasyno:
Na spękanej ziemi zapomnieni, zapomnieni
Gładki talerz każdy okruch chleba umiem cenić
Lód zamroził pustkę, duszę skazał na milczenie
Nie mam wiele lecz z wieloma suchą kromkę dzielę

Krople rosy zmyją gorycz wypełniła kielich
Zamknę oczy, gładzę kłosy, dłoń znów ogród pieli
Los odwróci rzeki bieg, gwizd kolei
Bilet twoja twarz na fotografii skryta pośród szczelin

Sara:
Bóg odwrócił wzrok a wraz z nim zamilkł las
Tylko huk bomb, serii strzał, rozdzierający płacz
Ze wschodu niesie wiatr treść co mrozi w żyłach krew
Pytam drzew jak wiele jest w stanie człowiek znieść
Dokąd biec? gdy ludzkie zło nie zna granic
Przesądzony los pokolenie straconych marzeń
Odbuduję dom by pamiec nie legła w gruzach
Byś miał dokąd wracać czerpać siłę ze źródła
Lukasyno:
Z oddali niemy krzyk
Zmarzniętych desek chłód
Nadziei choćby łyk
Gdy przyjacielem głód
Jak strumień bystrej wody bądź ze stóp zmyj krwistej drogi brud
Otula nocą o tobie myśl tęsknota skałę drąży w pół

Sara:
Gorzkich słów potok przychodzą zmywać grzechy
Niegdyś krystaliczne serca przybrały obraz mętny
Wir pochłania bez oddania tych co nie widzą nadziei
Gdzie jesteś? Tu niewiedzą chleb powszedni

Lukasyno:
Nasze zmrożone marzenia dzieli tysiące gwiazd
Oby tam dokąd zmierzam dotarł tych łanów blask
Żal mi straconych szans serce zmienia się w głaz
Kreślę dni kalendarza dłońmi pełnymi drzazg

Ostatnia garść wiary, ogrzeję nas żarem
Rozrzucę go na niebie niech wskazuje szlak tym co zostali
Z nurtem rzeki z chłodnych doków Magadanu
Pieśń o domu w szumie trzciny fale tłumią dźwięki stali

Ref: