Lukasyno
Lustra
[Refren: Lukasyno]
Nie, nie, nie wiesz co cię pcha do tego by tam iść
Każdy jest winny, tylko nie ty
Wracasz nad ranem, nad ranem gdy
Nie chcesz widzieć lustra, w nim to właśnie ty
Nie, nie, nie wiesz co cię pcha do tego by tam iść
Każdy jest winny, tylko nie ty
Wracasz nad ranem, nad ranem gdy
Nie chcesz widzieć lustra

[Zwrotka 1: Lukasyno]
Nie, nie zmienisz natury wilka
Czym byś go nie karmił to na las spogląda
Choć wie, że zastawione sidła
Wabią go demony, zbliża się nagonka
Też znam nocy ciemne tony
W jej chłodnych ramionach pozorna harmonia
Tam gdzie każdy opuszczony spotka inną duszę, która jest samotna
O czym mówić nie wypada? dzisiaj szczerze bez hamulców lecę z tym
Dzisiaj wiem, że kiedy zdradzasz to tak samo kiedyś ci popłyną łzy
Kiedy życie cios zada, może kiedyś komuś cios zadałeś ty
Pusta scena, gasną brawa
I przy barze siedzisz sam, barman też już chciałby wyjść
Znam smak potłuczonego szkła
Koszula we krwi, kula kręci się, bal trwa
Ten party tylko nasz, nam nie zagrozi nikt
Bramka nas dobrze zna, co tydzień loża vip
Pruje się jakiś cham, zaraz wyłapie w kły
Zawijaj tego łba, nie chciałem już tak żyć
Każdy ma w sobie wilki dwa, którego z nich karmisz ty?
[Refren: Lukasyno]
Nie, nie, nie wiesz co cię pcha do tego by tam iść
Każdy jest winny, tylko nie ty
Wracasz nad ranem, nad ranem gdy
Nie chcesz widzieć lustra, w nim to właśnie ty
Nie, nie, nie wiesz co cię pcha do tego by tam iść
Każdy jest winny, tylko nie ty
Wracasz nad ranem, nad ranem gdy
Nie chcesz widzieć lustra

[Zwrotka 2: Peres]
Od małego na rozstaju dróg stoję
Widzę życie swoje i wyboje, złe wybory
Pod naporem skory do namowy i zabawy
Lęki, zjazdy mam nad ranem, ze zmęczenia widzę zjawy
Mówią: "Ty umiesz się bawić" trzy doby nie spałem
Boję się podnieść słuchawę, nie wiem co się wczoraj działo
Tylko ja i pokój choć niepokój czuję
Chciałbym w końcu przestać, ta chemia mnie zrujnuje
Parę dni spokoju, dochodzę do siebie
Równowaga wraca, kaca nie ma, chyba żyję
Winy odkupione, nie gryzie sumienie
Jakoś nudno tak na sucho, a ja lubię jak się dzieje
Dobra nie chcę balu, chcę trochę spokoju
Nie chcę afer i skandalu, depresyjnych nastrojów
Dziś zostanę w domu - przez godzinę se wmawiałem
Potem wstałem i wyszedłem, a ty wiesz co było dalej
Znowu koło zatacza krąg, z żadnej strony pomocnych rąk
Otwórz drzwi a wyjdę stąd, nie chcę tonąć, chcę wyjść na ląd
Pośród pozornego szczęścia, chwilowego szczęścia
Utkana sieć pajęcza trzyma mnie w objęciach
Czy to koszmar czy to jawa ta zabawa?
Wychodzę węzłów księcia zła
[Refren: Lukasyno]
Nie, nie, nie wiesz co cię pcha do tego by tam iść
Każdy jest winny, tylko nie ty
Wracasz nad ranem, nad ranem gdy
Nie chcesz widzieć lustra, w nim to właśnie ty
Nie, nie, nie wiesz co cię pcha do tego by tam iść
Każdy jest winny, tylko nie ty
Wracasz nad ranem, nad ranem gdy
Nie chcesz widzieć lustra