[Zwrotka]
Co ci z wolności zostało, maska i sztokholmski syndrom
Pseudo gwiazdy podnoszą lament, skamlają i jęczą jak pizdy
Bierz życie jak facet na bary, albo śpij i mul na Netflixie
Zieleń pod szklarnią już kwitnie, w piwnicy puszki z dziczyzną
Smagane wiatrem, skóra spalona słońcem, sam sobie zostań w domu
Jeden i drugi dostaje pierdolca, nie słucham tych farmazonów
Nawet mój pies ni dnia nie spędził w kojcu, ty dajesz się zamknąć jak w klatce
Ziemia czyni mnie wolnym, choć od pracy drętwieją palce
Moi ludzie wiarusy, twoi ćpuny, narkusy, moi ludzie dzikusy
Ćwiczą po lasach, w zimnych wodach rzek, hartują ducha
Moi ludzie to zuchy, nie noszą koron, jebać wirusa
W zgodzie z naturą żyjemy tak jak chcemy, bo nikt tu nic kurwa nie musi
Siedzę przy ognisku boso i ogrzewam dłonie, wkrótce z nową płytą wjeżdżam
Jeśli masz ambicje, do mnie dołącz, w moim kraju mam dla ciebie miejsce
Popłyniemy w górę rzeki, pod prąd, tu odmienne myśli to nie nietakt
Luka na hot sixteen finał misji, dzięki Rekin, starej szkoły sekcja
[Outro]
Włodi, Kaczy Proceder, Wigor, Bob One, Peres i Witek Muzyk Ulicy