Lukasyno
KRYSTALICZNE ŁZY
[Refren: Aero]
Jedni chcieli bym umierał, drudzy uczyli jak żyć
Dawno już obrałem drogę, nie tracę twarzy za zysk
Zostanę legendą bloków nawet i bez złotych płyt
Oni minęli się z prawdą, ja prawdę im mówię w pysk
Jedni chcieli bym umierał, drudzy uczyli jak żyć
Dawno już obrałem drogę, nie tracę twarzy za zysk
Zostanę legendą bloków nawet i bez złotych
Tu nad kartką, płyt, kapią krystaliczne łzy

[Zwrotka 1: Aero]
Kropla za kroplą, za kroplą kropla
Piszę to cała dzielnica jest mokra
Spoglądam sobie zza okna, deszcz bije w parapet
Bit ciężki jak sopla, dalej spoglądam
Dziwne twarze patrzą na mnie z Opla
Za sobą mam stare problemy
Dla spokoju wszystko dziś oddam
By moja matka nie chodziła głodna, dzielnia była dumna
Wchodzę do studia to nawijam szczerze
Nie wpierdalam do łba ci gówna
Gdy nawijam luźne numery to proszę mnie z nimi nie równać
Kamery to filary z waty, BLOCKBUSTER - solidna konstrukcja
Piszę kiedy coś na sercu mi leży
Piszę wyłącznie na własne potrzeby
Mówię co myślę, myślę co mówię
Bez tego już dawno bym nie żył
Wokół mnie sami pozerzy, w inną stronę pchać się staram
Wchodzę na backstage, czuję się obco, rzadko kiedy mam o czym gadać
O furach, butach, serialach, markach i bałaganach
Ciężko kiedy całe życie się niesie większe problemy na barach
Jestem tu z powołania, też lubię wygodę i dobre ubrania
Ale na scenie serwuję ci serce, nie pierdoloną rolę do odegrania
[Refren: Aero]
Jedni chcieli bym umierał, drudzy uczyli jak żyć
Dawno już obrałem drogę, nie tracę twarzy za zysk
Zostanę legendą bloków nawet i bez złotych płyt
Oni minęli się z prawdą, ja prawdę im mówię w pysk
Jedni chcieli bym umierał, drudzy uczyli jak żyć
Dawno już obrałem drogę, nie tracę twarzy za zysk
Zostanę legendą bloków nawet i bez złotych
Tu nad kartką, płyt, kapią krystaliczne łzy

[Zwrotka 2: Lukasyno]
Zawsze mi było bardziej po drodze z ludźmi, których los nie oszczędzał
Swobodnie w rękach, wodzę na streecie, balans, trygonometria
Nie wracam do nie powodzeń, mówią pieniądze nie dają szczęścia
Za sukces płacą zdrowiem, nie mogą znaleźć swojego miejsca
Dzielę się słowem jak kiedyś na taksie za fajerą Merca
Dzielę się słowem, Wychowani Na Błędach, ulicznych koneksjach
Dzielę się słowem, bo wierzę w słowa i czyny, nie świat w cyferkach
Pozostań z Bogiem, choć będą ci wmawiać, że dla nas nie ma tu miejsca
Bity lubią dym, oryginalny styl, moi ludzie w tym
Na dzielnicach deal, szanuj albo rwij
Kochaj albo giń, żyj na sto lub gnij
Miasto pełne żmij
Nie gadaj za dużo, bo w mrowisko włożysz kij
Mijają lata, nadal tatuują nasze linijki
Wiem w kim mam brata, kto tylko szuka miejsca do wbicia szpilki
Na karku zaraz czwarta dycha, ja jak nigdy dotąd silny
Benedictus qui venit in nomine Domini