Lukasyno
Trzech Nauczycieli
[Zwrotka 1]
Pamiętam jak przyrzekaliśmy sobie przyjaźń aż do grobu
Ja zapatrzony w niego niczym młodszy brat
Dresowy styl, szybki krok operandi modus
Dzielnica hartowała od najmłodszych lat
To były czasy, gdy towar latał na szuflady
Starsi koledzy tylko co wkraczali w kryminalny świat
Niedługo potem poznałem smak zdrady
Gdy jeden zdjęty na gorącym dał na nas na psach
Codzienny stres, wyścig po hajs
Kto został w grze, kto spalił twarz
Przewijam foty z tamtych lat, kilku kumpli przykrył piach
Upuszczam krew, nie chcę już biec
Tam gdzie przed snem wkrada się strach
Widziałem śmierć, znam gorycz łez
Życie za darmo nie bije braw
Był dla mnie niczym pan Miyagi
Kung fu, ciało, duch, mistyka, Shàolín style
Zabrakło mi odwagi gdy wjechały twarde dragi
Pobiec za nim ze swymi demonami został sam
Król jest nagi....
[Refren]
Każdemu z nas los daje w życiu trzech nauczycieli, trzech przyjaciół
Trzy wielkie miłości, trzech wrogów
Nie rozpoznasz kto jest kim, póki szczerze nie pokochasz
Nie opuścisz, lub nie pójdziesz z nim na noże
Los daje w życiu trzech nauczycieli, trzech przyjaciół
Trzy miłości, trzech dozgonnych wrogów
Nie rozpoznasz kto jest kim, póki szczerze nie pokochasz
Nie opuścisz, lub nie pójdziesz z nim na noże
[Zwrotka 2]
Tam skąd najlepiej widać zachodzące słońce
Dach wieżowca, wzrok zawieszony w linii horyzontu
Chciał skoczyć za nią w otchłań to nawet wzruszające
Choć okręt jej dobijał już do odległego portu
W objęciach pokus nocy znalazła spokój i ukojenie seksualnych żądz
Że kogoś rani dla niej, to było bez znaczenia
Tata jej nie przytulał, mamę zapłodnił ksiądz
Nim kogoś zaczniesz winić i oceniać
Ubierz się w jego szaty, trzy chłodne noce przemierz w jego butach
Dzisiaj mam w sobie więcej zrozumienia
Wybaczenie nas odmienia, współczucie jest do pojednania kluczem
I choć nie padło słowo: "Do widzenia"
Twarze wracają w myślach, gdy na dnie szklanki topnieje lód
Nieważne już co było kiedyś, liczy się co dzisiaj
Nie wiem gdzie jesteś ty, gdzie oni są, ja stoję tu
[Zwrotka 3: Peres]
A kiedy nie masz siły to pomyśl
Jak czułeś się, gdy świat to wróg
I przestań wracać myślami do nich
Choćby sami próbowali znów dokopać się do wnętrza
Dziś dziękuję Bogu, że nie jestem taki sam
Nie przekraczam pewnych ram
Sam musiałem dostać kosą w serce parę razy
By przekonać się jak krwawi kiedy ranisz
I zostawić to co mogło zabić ciebie i mnie
Nienawiść – to naszych wrogów pokarm
I szczerze to mi szkoda, bo nie wiedzą z czym to się je
W końcu musi się zadławić, by to przełknąć i przetrawić
Że kto nienawiścią płonie, poparzy się
Weź wdech, pomyśl w ciszy, co głos wewnętrzny krzyczy
Wiem co czujesz kiedy wołasz, ale nikt nie słyszy
Pamiętaj, gdy uczeń odpowiada, nauczyciel milczy