Sokół (PL)
Puszer Remix 2
[Zwrotka 1: VNM]
Przez rap kiedyś waliłem te ścieżki proszku, co tu biorą go nosem
Dziś moje ścieżki i flow tu gonią za sosem
To nie ściema ta, wódki butelek do tego
Piłem tyle, ile liter sms ma
Zacząłem gonić trawę, żeby kiedyś te flow Wawie
Dać za złamany grosz nawet
Wjebałem sobie w banie to mocno
Chora ambicja, serce lodowate jak Wostok
To tego produkt, fejm w necie to tego dowód
Jakbym się cofnął spróbowałbym tego znowu
Ty, i to z zimną krwią
Bo doszedłem do poziomu, o którym inne typy tu tylko śnią

[Zwrotka 2: Kosi]
Ej, życie w tym kraju to nie wczasy w Saint Tropez
Nawet gdy jestem na haju to bywa że czuje stres
Zamiast wołać S.O.S, pomóc muszę sobie sam
Gdy mam sos, to mam gest i o bliskich swoich dbam
To Jot do Wu do Pe, to HiFi Banda – sprawdź
Idziemy w stronę światła, liczy się prawda brat
Jak Showbiz, A.G. to jest kolejny level
Mogę wygrać z każdym beef, tego jestem pewien
Mogę wypić ze sto piw, potem zagrać dobry koncert
Tak jak kiedyś, tak i dziś, nie chodzi tylko o forsę
Nagram jeszcze multum płyt – każda z nich to biały kruk
Bo gdy łapię za mikrofon, czuję się jak młody Bóg
Wpadłem w hip-hopowy cug, hip-hop to moja koka
Słabych MC wciągam nosem – to styl życia, który kocham
Ja nie potrzebuję glocka jak Ero, by wroga zabić
Wystarczy długopis, kartka, mikrofon, dobre cannabis
[Zwrotka 3: Sokół]
Stop. Wciśnij przewijanie, cofnij to
Sprawdź, co jest na stanie i w ogóle kto jest kto
Bądź, kim chcesz być, a nie kim oni chcą
I pierdol bon ton, konwenanse, ę-ą
To realne życie, nie udawany wirtual
Więc żyje pełnią życia i tutaj nie zamulam
Pchamy to do przodu, a niektórzy mają gula
Zapisujemy kartki, to jest rasa tabula
To jest klasa człowieka, co ma moc bez Red Bulla
Żeby zdobyć tu coś, gdzie bez mocy nie ma chuja
Chcemy żyć, chcemy czuć i przeżywać rzeczywistość
Niepobieżnie, jak znajomości z klubów disco
Możesz mieć na Facebooku przyjaciół nawet milion
My mamy tutaj kilku, ale znaczą dla nas wszystko
To nie gra – życie – może aż, może tylko. To ja – Puszer – pcham do przodu rzeczywistość

[Zwrotka 4: Diox]
Co dzień trenuję rap, nie trenuję nic przed lustrem
Z łóżka wstaję jak każdy kto celuje w sukces
Mam inne cele niż w niedzielę w kościele
Znów męczy mnie kac. Kurwa mać co się dzieje? Co? Co?
Wczoraj piątek, dziś kolejny piątek
Jutro wstanę wcześniej, jutro na pewno to sprzątnę
To nie jest łatwe, choć pozornie to proste
Ale jak nie zrobisz sam – nigdy nie będziesz miał dobrze
Świeci słońce dzisiaj nawet zza chmur
Razem, przebijemy głową każdy mur
Jest kilku takich którzy nie przestali wierzyć
Pokonać rzeczywistość znaczy się z nią zderzyć
[Zwrotka 5: Ero]
Ja kocham robić, co chcę, jak coś chcę, to muszę
Jestem w top 10, nie top 1, zostanę tu na dłużej
Biorę długopis bic'a i pod tuszem znika kartka
Daje swój opis życia, w którym akcja jest warkta
Słuchaj fat cap, skinny, wiele lat na linii
Media, psy, S-O-K za to nas ganili
Jest O.K.; gonili. ale słabo coś łapali
JWP, WTK, E-L-O dla wandali
P-R-O-fesjonalizm, jebać wytwórnię i kontrakt
To i tak się nie przekłada na stan mojego konta
Ja mam swoją pasję – rap zajawę mega
I niosę światło dla Bielan jak dla QB Cormega

[Zwrotka 6: Zawodnik]
Wszyscy Ci co mi mówili że rap to nie sezon
Powiedz mi gdzie dzisiaj są i w co dzisiaj wierzą?
Dzisiaj śnią swój sen, ale inny już
Ich tu nie ma już, a na ideałach osiadł kurz
A Ty włóż kolejny towar od nas, weź go w furę
Masz tu rapu pierwszy sort, żadną zapchaj dziurę
To dla ziomków i maniurek co kumają sens yo
Puszczam rap projekcje na projekty z konsekwencją
Puszczam to gówno w krwiobieg – niech serce pompuje w kółko
Puszczam to gówno w miasto – powiedz o tym kumplom
Że tu gdzie wieje bryza, a bas hula po pasmach
Ładuję do kabury mic’a dostawca – oprawca
To moja misja, życie to freestyle
Trzeba łapać frazy i korzystać, a nie stać jak pizda
Życie dzieje się tu i niech pierdolą
Robię swoje, bo mam w rękach coś czego mi nie zabiorą
[Zwrotka 7: Hades]
Od dziś wierze w to jak nigdy przedtem
Stawiam butelkę na stół
Niech pęknie jak lód lub dupa
Która wie co to chuj
Za tych, którzy mieli być tu i tych co będą
Świat mieli mi mózg
Jeszcze łyk i troski odejdą
Życie trwa depcząc nam wyobraźnie
Brudną podeszwą jak mięso w Mc’Donaldzie
Gdy wkurwisz sprzedawcę – życzę smacznego
Ale najpierw z życiem zrób coś kreatywnego
Wstań z ławki, weź do ręki wiosło
Znajdź swój cel. Nie wiesz o co chodzi?
Sprawdź okładki od WFD. Ej Kebs
Dawaj skratch, niech crossfader płonie
A wy podnieście dłonie, trzy palce złóżcie w koronę

[Zwrotka 8: Tomasina]
Wielu ziomów zakłada wiele planów
Zamiast firmy – dom rodzinny
Wszystkiego dobrego tatuś, zakładam że będę inny
Choć nie wiem co czeka nazajutrz
Sam Niemen śpiewał (Dziwny ten świat)
Dziwny jest ten świat – przyjrzyj się człowieku – ty w nim jesteś wart
A na fart nie oczekuj. Nigdy nie jest tak, by gorzej być mogło
Po to upadam, by wstać, ziom boy!