Kamel
Kurwy, gnoje
[Intro: Skorup]
Szepczą gnojki, uwaga, szepczą gnojki
Szepczą, szepczą

[Verse 1: Skorup]
Szepczą gnoje, że kurwy mają być za darmo
[???] na belweder robić larmo
Czarno jest dziś u chłopców w kanciapie
Tu na dole walą w ryj przy dobrym rapie
Na atrapie trudno bratku o dobre boom boom
Zwała, tłusta klacz, przytulny boom room
Ani mru mru, trzeba rychło przejść do rzeczy
Zatańczysz na bicie, jak dziwka na poręczy

[Verse 2: Kamelito]
Jedna kurwa gada, druga gada
W oknie cyknie fotkę, druga chce butelki zwrotne
Jedna blaza, druga blaza, przypał poniekąd
A gnój jeden z drugim bawi się w głuchy telefon
Najebany monolog "nie myje ręce po szczaniu"
Nie miałeś nigdy sumienia, najlepiej weź se zamów
Pierdolić bzdury, tylko ty w gadce potrafisz
Zamknij se kurwa ryj jak na okładce Grammatik

[Verse 3: Bemer]
To chyba już pomału obija się o paranoję
Gdzie byś nie spojrzał, kurwy jęczą, szepczą gnoje
I niby proste to jest, że przychodzi na to kolej
Wysłuchać tanich pierdoleń, ale my robimy swoje
I to trwa tu adekwatnie do klimatu
Ty masz tak pierdolić, to mordę swą zakuj
Czas [???] wariatów
Fandango wbija tu, jak chcesz to ich ratuj