Kamel
Niewyparzony Jęzor
[Intro]

Kameliiiiiito, Cie-cie-ciech
Raz i dwa, Pewny, co za bit!

[Verse 1: Kamel]

Słyszę ich gadki o bibie, to z nich twardo szydzę
Ale to przy mnie zaliczą podwójny zgon jak Margo Dydek
To niewłaściwe, purytanie będą sarkać mi
Ale w moim rapie nie ma miejsca na językowy savoir-vivre
To nie tak, że najpierw coś chlapnę, zanim pomyślę
Mój mózg, jak wóda na głodnego działa trzy razy szybciej
Ej ziom, znasz ten głos, prosto z DG
Bo u mnie MC znaczy most clever
Moich opinii nie przeczytasz w pośmiertnych pamiętnikach
Tu prawdę napierdalam prosto w ryj, więc się przyzwyczaj, że
Kiedy wchodzę na mic to słyszysz drrrganie membran
I nawet hater na wstępie za puentę uzna, że gadka co najmniej niezła
Słuchasz tego syfu [?]
Jakbyś się nażarł kwasu dziś
Bo to bezczelny ziomek jak Simon Cowell
Przedstawię ci metaforycznie hipotetyczną gadkę ze mną
Wyobraź sobie mnie z cygarem w najdroższym smokingu
Po czym oblewam cię benzyną krzycząc "śmigus-dyngus"
Heh...I wiesz gdzie leci niedopałek
Sophisticated diss, do usług monsieur Kamel, oł