Peja
Z miastem w mieście
[Zwrotka 1]
Już wystartowałem, teraz się już nie zatrzymam
Platyna! (tyna) Nie odzwierciedla mych zarobków
O których marzysz kotku, wiem, gotuje Ci się w środku
Na tych samych Pe ulicach, Staszica na Jeżycach
Nieco dalej osiedla, okolica, w której mieszkam
Z tym samym dylematem jakby brakło mi powietrza
O wolność walczę, streszczam, rzeczywisty klimat w wierszach
Przekazuje je w te miejsca, wysyłam komunikat
Na alejkach i chodnikach, młodzież żyje, klimat chwyta
Muzy słucha (słucha, słucha) to ich trzyma przy nadziei
Chcą żebyś ich zobaczył i żebyście wiedzieli
Pod kościołem przy niedzieli kontrast statecznych rodzin
Kontra młodzi, łysi, głodni, tak wystają tu od godzin
Tu niejeden przechodzień żyje z młodzieżą w zgodzie
Sam przeszedł niejedno, bo wie, co to piekło
Będąc młodym nie ma lekko, ale to najlepszy czas jest
Ja to widzę, opisuję, cały czas jestem z mym miastem!

[Refren]
Cały czas z miastem w mieście na ulicach na dzielnicach!
Tu żyję, zakotwiczam, błędy, grzechy swe rozliczam!
Nie pouczam, daję wiarę i nadzieję Wam na stałe (Stałe!)
Nie jestem PB i niech tak już zostanie!
Cały czas z miastem w mieście na ulicach na dzielnicach!
Tu żyję, zakotwiczam, błędy, grzechy swe rozliczam!
Nie pouczam, daję wiarę i nadzieję Wam na stałe (Stałe!)
Nie jestem PB i niech tak już zostanie!
[Zwrotka 2]
Masz jeszcze czas? Niewiele, ale masz!
Zacne procedury znasz? Przed kamerą chowasz twarz?
Bycie anonimowym nie przychodzi mi do głowy
Z losem pogodzony, niezbyt śliczny, lecz publiczny
Mimo to nie na sprzedaż, pomyślisz tak, to przegrasz
Wciąż pytasz mnie o miejsca, które widzisz na klipach
"Czy Peja jest naprawdę, czy to sfilmowana lipa?
Czy twardziel, czy pipa?" – Każdy jeden z Was pyta
Prawda płynie po chodnikach, szmer ulic mego miasta
Dobrze znany mi język, sytuacje mam zaszczepki
Przy uzależnieniu miękki? Szybko odpadłbym w przedbiegach
A gdy taśma na rozbiegu Ci oznajmia pierwsze takty
To wiesz, że to jest Rychu, że skończyły się żarty!
I że Peja uparty, w zaparte, rzadko z fartem
Nie mam siły walczyć z światem, choć nisko nie upadłem
Nie mam siły walczyć z światem, nie dałem się namierzyć
To widzę jak ubywa, kozaków i żołnierzy
A gdy wyżej chcę przymierzyć w drodze po dalsze sukcesy
To pojawią się problemy, skąd to znamy? Skąd to wiemy?
Wszechobecne kurwy, hieny – chodź pogramy, handlujemy
Pe ma dość jebanej ściemy, bo show biznes to ściema
I nie zrobi pani Latkowska z Peji Eminema!
Przez toksyczne znajomości niska samoocena!
Błąd popełnić rzeczą ludzką, niepotrzebny jak te młócki
Przyczyna się przyczyni, masz niepożądane skutki!
Wtedy będzie za późno, marny los zbiera swe żniwo
A ty się spojrzysz krzywo, znowu się nie poszczęściło
Moja muza w mym mieście, jak dla zdechlaka paliwo
Jak transfuzja dla chorego, psychotrop – psychicznego
Bloki, kamienice, okolice – tu kotwiczę!
Dziś uciekam, jutro wrócę, jeszcze o mnie usłyszycie!
(Dziś uciekam, jutro wrócę, jeszcze o mnie usłyszycie)
[Refren]
Cały czas z miastem w mieście na ulicach na dzielnicach!
Tu żyję, zakotwiczam, błędy, grzechy swe rozliczam!
Nie pouczam, daję wiarę i nadzieję Wam na stałe (Stałe!)
Nie jestem PB i niech tak już zostanie!
Cały czas z miastem w mieście na ulicach na dzielnicach!
Tu żyję, zakotwiczam, błędy, grzechy swe rozliczam!
Nie pouczam, daję wiarę i nadzieję Wam na stałe (Stałe!)
Nie jestem PB i niech tak już zostanie!

[Outro / Cuty: DJ Decks]
Ulicy prawdziwy głos
Ulicy praw-prawdziwy głos
Ulicy praw-prawdziwy gło-głos