Peja
Gruby pojazd z Tede 3
[Refren]
Ta-ta-ta, ta-ta-ta
Pojazd na Tedego trwa
Ra-ta-ta, ta-ta-ta
Stara kurwa straci hajs
Ta-ta-ta, ta-ta-ta
Riczi starą kurwę gna
Ra-ta-ta, ta-ta-ta
Skończyłem z tą kurwą, ha!

[Zwrotka]
Jak już wiesz, Pede, wszystkie Ryśki to dobre chłopaki
A Jacki w polskim rapie raczej same słabiaki
Czym różnisz się od Mezo? Niczym! Tak mi przykro
Każdy jeden taki Jacek jest skończoną pizdą
I żebyś mi nie wytknął, że to ja z nim nagrałem
Powiem, to był taki czas, gdy mu rękę podawałeś
Różnica jest taka, Tedunio, zaznaczam
Że ty z Mezo nagrasz na bank w dzisiejszych czasach
Co dwóch Jacków, to nie jeden, Jacek i Placek pojebie
Nie pomoże samplowany Marek, Wacek, nawet Niemen
Nie pomoże Sośnicka, zresztą takiej kobiety
Jak piękna Zdzisława nigdy nie znajdzie kretyn
Ja nie pierwszy lepszy Leszek, z dissem się nie spieszę
Dziś na konkrecie diss za dissem, ziom jedziesz
Ziom za ziomem, nucę ten refren jak swój
Bo mam za sobą ziomków, a ty sam w deszczu stój
To cwany chuj, dziś napluję ci w kaszę
I w twarz przy okazji, a ty na głos zapłaczesz
[Refren]
Ta-ta-ta, ta-ta-ta
Pojazd na Tedego trwa
Ra-ta-ta, ta-ta-ta
Stara kurwa straci hajs
Ta-ta-ta, ta-ta-ta
Riczi starą kurwę gna
Ra-ta-ta, ta-ta-ta
Skończyłem z tą kurwą, ha!

[Interludium]
Tak, wszyscy łącznie z tobą czekali na to kiedy i jak odpowiem
Zajęło ci tydzień, żeby odpowiedzieć na tych parę słów prawdy z mojej strony
Więc jeżeli musiałem czekać aż tydzień na twój zbiór piosenek
Ty chujowy śpiewaku, ja też dałem sobie tydzień na odpowiedź (ta)
Niezła strategia – wrzucić diss w weekend
Gdzie ludzie mojego pokroju pracują grając koncerty
Bo w odróżnieniu od ciebie ja nie muszę ich odwoływać
Twój pech jednak polega na tym
Że to był akurat jedyny wolny od pracy weekend jaki miałem w tym roku
Więc wszedłem na komin elektrociepłowni i strzeliłem ci w łeb
Zamiast zajmować się bardziej pożytecznymi rzeczami
Zostałem zmuszony odpowiedzieć takiemu pajacowi jak ty
Więc Tede – gleba i ani słowa więcej
Przymykałem oko na twoje komercyjne słabostki, wilczy apetyt na pieniążki
Lecz teraz koniec z pobłażaniem, nie będzie taryfy ulgowej
W zeszłym roku rzuciłem się raczej na słabiaka
Za to w tym roku opierdoliłem jak burą sukę samozwańczego króla
Który stoi teraz nagi, bo narobił za duże lachy, ha
A za twojego pecha zajrzę do flachy
I rozpoczynam grubą imprę, o której możesz tylko pomarzyć
Musiałeś się zainspirować moim kawałkiem
Żeby w ogóle zaistnieć w tym beefie
Lecz to nie czasy RRX, wtedy miałeś grubą imprę z Krzysiem
A z Rysiem możesz tylko ze złości kwiczeć
Co do skitu z filmu, odwołałem się do tego samego klasyka
Bo niestety, taki ktoś jak ty
Nie może mieć alter ego w polskiej kinematografii
I tu kolejny peszek, nie wiedziałeś, że kij ma dwa końce?
Więc sam skit już cię niszczy, posłuchaj jak śpiewasz do szafy prezesa
A to oświadczenie napisał mi mój papuga
Który stwierdził, że puszczasz zwykłe dziennikarskie kaczki
A ja sam mogłem wrzucić to w sieć o wiele szybciej
Ale jak to się mówi – moja płyta, moje urodziny
Nasza EP-ka – na urodziny Decksa
Więc wszystkiego najlepszego Decks
[Outro / Cuty / Scratche: DJ Decks]
Los takich jak ty z reguły bywa krótki
Powinieneś pod uwagę wziąć karierę prostytutki
Obrażę cię nie raz, bo na to zasługujesz
Ty kurwo, farmazonie robiony miękkim chujem