Peja
To nie koniec świata
[Zwrotka 1: Peja]
Mimo ludzkiej niechęci nadal przejawiam aktywność
To strach przed oceną niszczy Twoją kreatwyność
Czasem wchodzę i czytam 'Tylko regres i komercja'
Wolę regres artystyczny, od regresu społeczeństwa
Czuję wdzięczność, za nowe zycie, za piękno świata
Za miłość ludzi, wsparcie brata, bez kata
Chcieli bym zszedł, bo spędzam gnidom sen z powiek
Choć obecnie ze mnie niespotykanie spokojny człowiek
Witam w krainie absurdu, młodzi chcą dziś zbyt wiele
Po co być piekarzem, jak mozesz zostać dilerem
Ulice uznał za matkę, będąc brudnym bękartem
Ojca nie zna, do szkoły w kratkę, przyszli łatkę
Uliczny fighter i bez wątpienia psychol
Spróbuj okazać empatie nawet najgorszym typom
I tak bezustannie mkniesz, po koleinach losu
Życie samo podpowie jak masz znaleźć na nie sposób
Znam upiornie trzeźwy świt, wiem, że słaniasz się po wczoraj
Z własną głową pod pachą, byle do wieczora, byle do wieczora

[Refren: Lady Punk]
Podnieś się i walcz, chociaż to nie takie proste
Bo za rogiem znów, czeka Cię kolejny cios
Zmieniaj w sobie świat, kochaj chwile te najprostsze
Nie obiecał nikt, że tak łatwo będzie nam
[Zwrotka 2: Peja]
Linijki same się kleją, gdy otwieram serducho
Po prostu słucham tej pętli, tak trenuje na sucho
Kiedyś o suchym ryju, i siedem tłustych lat było
Dziś to umiar, szacunek, plus zaufanie i miłość
Dramatem było tak spieprzyć kilka lat swego życia
Dramatem były zapicia, na nieświadomce zazwyczaj
Ryczaut na barze nie daje zysku a straty
Liczone w latach upadki i wzloty, co nie mam racji?
Kumasz szmer irytacji, bo temat niewygodny
Bo jestem jak ciuch z lumpeksu, pośród tych krzyków mody
Rządzi Rap and Roll, nie mogę was za to winić
Że większość raperów rzuca swe nałogi jak Wini
Nie Persona Non Grata na tych rewirach jak kiedyś
Choć po swojej robocie, zwijam mandżur, nie kielich
Nie mam pragnień jak wtedy, gdy co rusz weekend śmierci
Panny, proch, i koleżki, klimat ciężki, wiem to kręci

[Refren: Lady Punk]

[Zwrotka 3: Peja]
Pamiętasz stare czasy, szeptałeś, że jestem zerem
Bo co wieczór szampan w otoczeniu striptizerek
Bandziory, prostytutki i cały ten element
Różne miastowe typy, którzy dla psiarni celem
Luzak rozpaczliwie szukał Suzan, a częśniej guza
Nocny klub, czarna muza, i czas by się odurzać
Nie ma co się wkurzać, jeśli nie jesteś w temacie
Kwestią czasu jest to, że się zatracisz bracie
Mam receptę na szczęście, choć mówią, że takiej nie ma
Unikaj głodu, zmęczenia, gniewu, osamotnienia
Czego jeszcze Ci trzeba, żebyś zaznał spokoju
To Ty sam decydujesz o swoim szczęściu ziomuś
Odpuść sobie ludzi, na ktorych nie możesz liczyć
Unikniesz rozczarować pozornie zostając z niczym
Koleś z tyłu znów mu życzył, i zapadł się pod ziemie
On nie jest Ciebie wart, nigdy nie był przyjacielem
Zejdź na ziemie człowiek, wszystko ma swoją cenę
To nie koniec świata gdy ktoś wykorzystał Ciebie
To nie koniec świata nawet gdy zaliczasz glebę
To nie koniec świata, podnieś się, zmień siebie
[Refren: Lady Punk]