[Zwrotka 1]
Po pierwsze to ci nie odpowiem jako raperowi
Nawet małe dzieci wiedzą – robisz rap chujowy
Więc odpowiem tobie jako tak zwanemu człowiekowi
Bo już dość mam farmazonów, które na mój temat tworzysz
Zapłaciłeś mi za koncert, pokój obrócony w pył
Co się stało dziwce, powinieneś zamknąć ryj
Powinieneś o tym wiedzieć, skoro jesteś taki git
Pewnych rzeczy się nie mówi, teraz za to się wstydź
Gówno cię obchodzi moja dziara, jaki jestem
Zadbaj ty o siebie, zakryj te buraki wreszcie
Chciałeś nas przekręcić, pamiętasz wylot do Stanów?
Kto od psa by na me konto wziął zaliczkę się zastanów
Pamiętam, gdzie bywałeś, ty naćpany plus Wilanów
Taki z ciеbie kozak? Jesteś sobą? Wеź się szanuj
[Przejście]
He, masz dość? He, to nie wszystko, co za gość
Ukradnę ci bit i pokażę, na czym polega prawdziwy rap
Rap, rap, jak to się robi, jak Tim Dog z N.W.A
Z tym jednym małym wyjątkiem, że tam wszyscy potrafili rapować
Sprawdź, sprawdź, bra, bra
[Zwrotka 2]
Rok wcześniej na osiedlu w mieście stołecznym Warszawa
Też prosiłem cię z koleżką żebyś tam coś poukładał
Miałeś coś ogarnąć, powiedziałeś, że mam czekać
W drodze powrotnej do nas, połówkę samemu żeś zeżarł
To, że kłamiesz i okradasz kolegów, wiem to od dawna
U mnie każdy miał list gończy, ale płyt o tym nie składa
Bo twój wizerunek gangsta to dla mnie zwykła przesada
Wciąż mi się tłumaczysz, gdy już zaczynamy gadać
Ile razy ci mówiłem, że należy ci się wpierdol
Weź mi tu nie pierdol i nie opowiadaj pierdoł
Jesteś w chuj żałosny, wiesz? Przestań mnie szanować
Za te moje teksty, ty nic nie wiesz o słowach
Farmazoniarz i grafoman, niespełniony raper, zobacz
W zasadzie nic do ciebie nie mam – chcesz na rap ze mną stratować?
Może pięści chcesz skrzyżować? Ja widziałem strach w twych oczach
Nie umiałeś spojrzeć w twarz człowiekowi, co za rozpacz
Nie w Warszawie, nie w Poznaniu, nawet na zadupiu świata
Nie usiądę, nie pogadam, nie napiję się, nie zbratam
Zachowujesz się jak szmata, oto pierwszy cios Slums Attack
Dziś się kończy twa kariera, odłóż majk, do domu wracaj
Studyjny pseudo-gangster, pseudo-raper, a czy człowiek?
Ja nie zrobię ci przypału, wpierw się dobrze zastanowię
Ja zawdzięczam ci zdrowie? Pierwsze słyszę, słuchaj Andrzej
To ty się podszywałeś w SMS-ach pod mafię
A Domino wraz z ekipą powiedzieli przyjeżdżajcie
W tym hotelu nikt tam nie był, lecz broniłeś mnie, ty twardziel
Sterydy, kokaina, chcesz to dalej to rozkminiaj
Ty nie wiesz co to sport, wizerunek masz debila
I znów będziesz przepraszał, gdy staniemy twarzą w twarz
Nie znałeś Żuroma? No to go słuchaczu znasz
To diss bez ubliżania, tak jak chciałeś diss z kulturą
Dla mnie pseudo gangster Żurom, jest po prostu zwykłą... z cenzurą
[Outro]
Tak, taki charakterny typ jak ty obraził Medi Top Glona, pamiętasz?
Nikt nie będzie mówił kurwa o moich ziomkach: per w dupę jebany, tak
Oddaj hajsy Rafałowi, wiesz za co, za tłocznię
Za płyty wytłoczone Rudiego, Wdowy, za składaki
Nie masz namiaru na Rafała? Ja ci go dam
Skończ te swoje machlojki, kumam, że nie wyrabiasz z muzyki
Z własnej twórczości, musisz być wydawcą, organizatorem koncertów
Kumplem znany raperów, przestań używać moich nagrań do cutów
Bo je profanujesz bydlaku, he, ej lepiej strzel se w łeb charakterniaku
Hajs, jesteś tak przerysowany, popatrz na te swoje zdjęcia
Kurwa, nie robiłem tak groźnych min odkąd skończyłem 16 lat
Kurwa, masz pecha to walcz o swoje, bo puchy ci nikt nie życzy kurwa
Ale nie wciągaj mnie w te swoje kurwa gówienko, kumasz?
Jakby ci kurwa odpowiedzieli, jeden jedyny jakiś Mezio
Za ten numer o hip-hopolowcach z twojego pierwszego wymęczonego krążka
To już bym nie musiał kurwa tutaj nagrywać tego numeru
Bo byłoby po tobie, kapujesz? Szczerość? Jaka szczerość? W czym?
Gdzie ta szczerość? Nigdy nie złożysz prawdziwej zwrotki, kumasz?
To jest ode mnie szczerość na koniec, tak jak mnie prosiłeś
Żebym podsumował twoją płytę, tak, jedni to mają inni nie
Zrozum to w końcu, nie nadajesz się do rapu
Nie pierdol głupot na mój temat Żurom, tak
Skończyłem, proste, jak Mieciu