Peja
Caracas
[Zwrotka 1]
Chociaż nie wjadę na Billboard, to większy dym, niż w Kingston
Będę chciał, to przypierdolę se tym Nore flow jak Piif Jones
Niezły ze mnie numer, chcieli skreślić mnie jak w Bingo
Styl unikatowym pięknem, jak w Django Kerry Washington
Bardziej dzikus jak Dingo, nie z salonu maltańczyk
Jak wyrywałem panny, nie pytałem "Wiesz, z kim tańczysz?"
Jak John Goodman poważny Rich, oklęty koleś
To nowoczesny bowling, w łapie trzymam pistolet
I mówili "megaloman MC" – ja wykładam laskę
Popadając w niełaskę, żądle na klasyk bicie
Brak przyjaciół, bracie, charakteryzuje branżę
Gdy dorobią się do miodu, liczy się już tylko pliczek
Z ważniakiem na bicie, jeśli zgadzają się liczby
Niekoniecznie skillsy, co w zasadzie nieistotne
Jaki twórca, taki słuchacz, odpowiem tylko: "Bitch, plеase!"
Wbite w chujową grę i wszystko, co modne

[Refren]
Jеszcze nie na jachcie, a hacjendy, tylko w kraju
Cały czas do przodu, witam w ryśkowym raju
Bez prywatnej wyspy i roszczeniowych postaw
Bo moje Caracas ma tu całkiem inną postać
Jeszcze nie na jachcie, a hacjendy, tylko w kraju
Cały czas do przodu, witam w ryśkowym raju
Bez prywatnej wyspy i roszczeniowych postaw
Bo moje Caracas ma tu całkiem inną postać
[Zwrotka 2]
Były w zeszłym roku smutki, bo też bywały kłopoty
Które spalałem na trasie z Caracas do Bogoty
Dwa tysie KM-ów na nogach, nie samolotem
Jakbym doznał przebudzenia, choć od zawsze człowiek drogi
I nawet, gdy ubogi materialnie i duchowo
Nie przestawałem marzyć o tej normalności, no bo
Gdy przez całe swoje życie przyjmujesz tylko ciosy
Pomimo, że przywykniesz, wycedzisz, że masz dosyć
Wciąż marzyli, żebym stracił na znaczeniu niczym OLiS
A ja ciągle biegam, biegam w drodze na rapowy Olimp
Ile to już bracie lat? No proste, weź to policz
Najważniejesze, że nie musiał się tu, kurwa, o nic prosić
Puszczam więcej tracków w miasto niż Sokół konfetti w ludzi
Grać na tych obszczanych scenach jakoś mi się nie nudzi
Z publiką face to face, wyrwę ich z kapci jak budzik
Nie ma spania, kiedy kluby zatrudniają moich ludzi

[Refren]
Jeszcze nie na jachcie, a hacjendy tylko w kraju
Cały czas do przodu, witam w ryśkowym raju
Bez prywatnej wyspy i roszczeniowych postaw
Bo moje Caracas ma tu całkiem inną postać
Jeszcze nie na jachcie, a hacjendy tylko w kraju
Cały czas do przodu, witam w ryśkowym raju
Bez prywatnej wyspy i roszczeniowych postaw
Bo moje Caracas ma tu całkiem inną postać
[Zwrotka 3]
Tutaj czas jest pieniądzem, życie najlepszy teacher
Jeszcze w czasach na streecie mantrował tak młody Rysiek
Wrzucił na bity życie w szesnachach tych kilka prawd
Pamiętam 16 godzin w wymiarze doby na raz
Chujnia nie robota brat, a więc z wyzyskiem rozbrat
Ryzykowne decyzje zrobiły mężczyznę z chłopca
Teraz o dzieci troska wcześniej minimum refleksji
Sam sobie szefem, nie muszę się martwić o stratę premii
Nie zmieniłem strategii a chcieli bym poszedł na dno
Byle zniszczyć Ci życie zburzyć jak 5 Points
Niejeden krzyczał tu Caps Lock wkurwiony jak Loco Cop
Myślał, że wpłynie na moją mentalność, lecz był bez szans

[Refren]
Jeszcze nie na jachcie, a hacjendy, tylko w kraju
Cały czas do przodu, witam w ryśkowym raju
Bez prywatnej wyspy i roszczeniowych postaw
Bo moje Caracas ma tu całkiem inną postać
Jeszcze nie na jachcie, a hacjendy, tylko w kraju
Cały czas do przodu, witam w ryśkowym raju
Bez prywatnej wyspy i roszczeniowych postaw
Bo moje Caracas ma tu całkiem inną postać