White House Records
Konsekwentnie
[Folku]
Okej, okej, raz, folku

Co nas kręci co nas podnieca
To nie Woody Allen, ale wybuch rapu jak petard
I Folk jak Yamakasi, przez murek i kumple obok
I puszkę pogoń a wrzucę na furtkę kolor, bwooy
Z paradoksem kojarzyły mnie łajzy
Bo potrafiłem iść w tany i dostać 5 z majcy
5? zadrwij, twarz zamknij, drzwi bez klamki
Bo na następny raz zamiast tych liczb przygotuję garść punch'y
High level i bit zrobię to lepiej- Bartek super
Ale po jaką cholerę robić to za czapkę gruszek
I dość pogróżek, mówię to coś co muszę
Z animuszem pod prąd ruszę i suszę zaleję tym stylem
Czy ziom czy fruzie - chuj, sweter czy bluzie luj
Sztywny czy z luzem- hmm, zostawię ich w tyle
I z piskiem, wrzucam one i dodaję gazu
Kotu przeszkadza w jeździe tylko ostry pazur
I kilka razy tam gdzie pagórki, chciałem szybciej
Raz słońce, raz deszcz, warunki atmosferyczne

[Lou]
Tych co nie wierzyli
Poziomem skili zadziwię
Gonię marzenia w tej chwili
Jak Nick Milly nawinę, prawdziwie
Co do styli, mam ich stopro
Vini leniwy jadę tu pod prąd
Od kiedy tu jean pili na Vivie
Buduje podwójnie jak Kubik pana na taśmie
Haruję do rana, interesuje mnie tu wygrana od zawsze
Sprawdź mnie, jeśli nie znasz mnie, mała
Wchodzę do gett, jeszcze wiele tutaj wyjaśnię, mała
Wiesz, jestem zły, szczery, składam litery od kiedy mam 15 jak w sumie 8, 3, 4
Idę po swoje, za mną mosty płoną
Dostaje propsy, rozjebie bank, oksymoron
Sprawdź! Nagle zdziwienie wita pyski tych durni
Wiedzą, że dojdę tam gdzie chcą
Nie chodzi o cycki Luxury
Ich nienawiść tylko mnie umacnia
White House wyciągają tu z podziemia mnie, ekshumacja

[Aereka]

To był rok 98, kiedy wydałem pierwsze demo
Na kasecie, kiedy to ptaszki nie ćwierkały nic o internecie
Z ręki do ręki, od miasta do miasta płyną vibe ten
Ziomy, koncerty, jointy, wywiad w radio HIT FM
Fame? nigdy nie znalazłem na to czasu
Za to nabyłem wprawy do rymu, beatów, scratch'y i hałasu
Nie miałem hajsu, tylko zajawę i nic więcej
Co wystarczyło by napełnić szczęściem moje serce, ej
Insomnia, ile to nocy już nie wspomnę
Rap zawsze mnie napędzał jak węgiel w parowozowym kotle
To moja misja, jak kapłan powołanie mam
Dlatego tu stoję ja, a nie Ty, ten wózek pcham
Raz pod górę, raz się staczam
Jak to w życiu bywa
Nie po to to robię, by nie myśleć o pozytywach
To moja minuta prawdy
Tego się trzymam twardo
Tego mi nikt nie odbierze
Wiem, że walczyć było warto
KONSEKWENTNIE !