Kris
Coś tam jest
[Zwrotka 1: Kris]
Tak jest...
Jak woda z ogniem, wróg z wrogiem, my i ekran TV
Los się ożywił i dziś mnie to nie dziwi
Nikt z nas się nie oliwił żeby ktoś nam piątkę przybił
Rap wycelował w nas, nie chybił
Gramy, pierwszy gwizdek, bez odwrotu poszło w biznes
Wiesz... i już nie zerwę, już nie przerwę, już nie przysnę
Sława i melanże czekają aż do dechy wcisnę
Zawieszę się, zawisnę, zdryfuję na mieliznę
A jednak coś tam jest, by strzec
Mówić weź się ocknij
Pilnuje gdy się rozlatują klocki
Chcesz przekroczyć próg, chce, od skrajnej biedy w sukces
Żrą jak świnie głodne w świeżo zamożnej grupce
Jednak coś tam jest, co mnie kieruje na krzyżówce
Sobota, środa, soda chce mi namotać w główce
A jednak coś tam jest... ta... coś tam jest...
A jednak coś tam jest...

[Zwrotka 2: Liber]
Wracam nocą, spiker cedzi w radiu, dookoła noc głucha
Nawet kebab już zamknęli, nie chce mi się z miasta ruszać
Parkuję, wysiadam, daję luz zmęczonym oczom
Chłodne powietrze, myśli gonią się i tłoczą
Za mną kilkadziesiąt godzin, a w nich multum wrażeń
Ludzi, klubów, twarzy, co zostanie czas pokaże
To osiada w każdym z nas, daje siłę lub osłabia
Jak ragga, raz się wznosi, raz opada
I nie powiesz mi że nie masz w sobie drugiej krwi
Drugiego obiegu
Tego ważnego dla nas tak, pielęgnowanego u mnie przez uczucia i sumienie
Nie zamienię ich na żadne premie nigdy, nigdy

[Refren]
Jednak coś tam jest, jest i nie jest to legendą
Jednak coś tam jest, coś co czuwa wciąż nade mną
Jednak coś tam jest... ta... coś tam jest... coś tam jest...
A jednak coś tam jest...

[Zwrotka 3: Liber]
Po drodze spotkałem wielu, zajebiście się zapowiadali
Środki możliwości oblali gorzej niż mogli, gdzie błędy, gdzie?
W otoczeniu czy w nich samych? Nie wiem
Kurwa, sam mam plany, zrozum
Całym sercem zajarany, oby jak najwięcej tego we mnie
Świat nic nie daje za friko, Bóg dał życie dzięki pracy i trikom
Zdobywać trzeba resztę, nikt nie spyta się czy pomóc
Sam dojdź do celu i zaśpiewaj kiedyś komuś
Ja wiem, jak spełniać sen, jak życiową jutę przerobić w najlepszy lek
I wspiąć się i zrobić coś nowego z chłopakami, jak 52 i Owal, Mezo
Siłą, własnymi rękami, jednak coś tam jest, co czuwa nad mym losem
To nadzieja, wiara, miłość, święta trójca
Ja się staram, was też proszę, w każdym z nas coś się kryje
Ryzyko, wzloty i upadki - tak się żyje

[Zwrotka 4: Doniu]
Coś sprawia, że się ciągle zastanawiam
Dwa razy przemyślę zanim krok przed siebie stawiam
Coś sprawia że idę pomału, kiedy inni biegną w nałóg
Bez hamulca w środek wału wól i walą do kanału
Los dał, los wziął, mnie wspiął, bym upadł
Nie zobaczysz mego trupa, moja dusza nie dla branży
Słuchaj, każdy gada ze rap fucha to z miłości
Ja się nie dam udobruchać, wszędzie kłamstwo
Lecz wiem gdzie jest otucha, bo ktoś lub coś mówi mi dość, kiedy mam stanąć
Stop powiedzieć fanom, stop reklamom, stop ekranom
Chcą mieć siano, mnie niech łapią
Niech się wsławią i udławią, ja pociągnę mały etat
Tylko bracie nie mów mi że coś w tym nie tak
Widocznie siedzi we mnie gdzieś ten prawdziwy asceta
Mało, skromnie, o konkretach
To coś tam jest i działa jak opieka, coś tam jest i na mnie czeka....

[Refren]
Jednak coś tam jest, jest i nie jest to legendą
Jednak coś tam jest, coś co czuwa wciąż nade mną
Jednak coś tam jest... ta... coś tam jest... coś tam jest...
A jednak coś tam jest...

[Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]