[Zwrotka 1]
Oglądam życie od środka ucieszy kadrów
Schowaj w moje słowa ciało skulone od wiatru
Gdybym miał skrzydła usiadłbym na maszcie statku
Pióra przekuł w żelazo siadając na pasie startu
A między niebem a ziemią trzyma mnie Twój oddech
Bo być z Tobą z rozsądku byłoby nierozsądne
W bańce grawitacji kładę na broń bagnet
Jak żołnierz oklejam karbid z światłem by rozświetlić dalszą drogę
Za dużo gęstych słów by zniosły je płuca
Skala uczucia mierzona w jedenastu minutach
Idę po konstelacji oddechów poszukać
Tego, czy poza Tobą coś jeszcze trzyma mnie tutaj
Mówią mi, że grawitacja ma mnie trzymać przy ziemi
A Twoje serce jak śpiew syren ma skraść egoizm
Mówisz, że jesteśmy sobie przeznaczeni
Więc narysuj mi skrzydła bym mógł uciec z niewoli, bo
Rzucam więzy o skały, jak kalekie dziecko Spartan
Pierdolona spacja aż się prosi o hashtag
Nasze imiona spisane, a między nami kratka
Skacze na skrzydłach losu, trzyma mnie grawitacja
[Bridge]
Chciałbym Ci poświęcić czas i nie stracić czasu
[Zwrotka 2]
Uśmiechnij się, życie to najpiękniejszy sen
Jestem nad ziemią trzymając gałęzie drzew
Piszę list jak Emil Blef, nie budź mnie
Bo czy coś może smakować lepiej niż tlen?
Życie lekkie tak, że rosną skrzydła
Czujesz się dziwnie latając choćby w myślach
Próbuje znów na przekór grawitacji pisać
Ale liter nie potrafię oderwać od języka
I tylko gdy idę to czuję air walk
Nieważne to co jest przede mną
Kiedyś kończy się karbid i nastaje ciemność
I przyjdzie trzymać nam życie słabszą ręką
Póki do tego nie dojdzie trzymam halabard charakter
Broniąc słów artefaktem lecących w powietrzu kartek
Nawet jeśli tylko ducha hartem opalam tę grawitację
Na to mi to by przed Bogiem stać jak Ariel
Równy Bogu próbuje oszukać życie
Tracę skrzydła z miłości jak Maleficent
Stworzony na Twoje podobieństwo marzyciel
Taki jak Ty, z blizną zamiast skrzydeł
Równy wszystkim, podatny tym samym prawom grawitacji
[Outro: Marcin Szmuc]