[Zwrotka 1]
Trochę nie kumam że to już jest koniec
Lecz nie wiem czy bym chciał powiedzieć Ci w oczy to coś, czego nie weźmiesz za fałsz
Co w ogóle byś chciała wysłuchać, tak lubiłem Ci szeptać do ucha
Być z Tobą w tych trudnych momentach, kochać się do rana po procentach
Nie, nie będę wyjmował tu brudów nigdy o to nie musisz się bać
Nie czuję do Ciebie żadnych pretensji jedynie wewnętrzny strach o Ciebie
I to będę czuł już zawsze, chcę oduczyć się myśleć nim zasnę, naprawdę, wszystko jest gówno warte
[Zwrotka 2]
To brzmi jak banalny numer, ale uwierz, nigdy nie było tak ciężko wywalić całą prawdę na zewnątrz która opiszę codzienność
Jestestwo tak szare i nie zrozumiałe, latami uczyłem się Ciebie na pamięć
Pamiętam te twoje perfumy kochanie jak mieliśmy w dupie kotek z dobrych manier
Może dlatego żyje jakby w półśnie bo mam ślady twojej szminki na mojej poduszce
Gdy byliśmy po raz ostatni, gubię się w tej matni
Związek idealny wykreowany przez mydlane bańki
[Bridge]
No ale mniejsza z tym, zawszę będę Ci kibicował
Trzymał kciuki, wspierał mentalnie
Cokolwiek wiecej powiem teraz zabrzmi jak jakiś głupi frazes więc po prostu trzymaj się, joł, na razie
[Outro]
Biegnę dalej sam...