[Intro]
Tu, czasem nie wiem jak, ale robię to, na co mam ochotę, dziś znów
Żyję tak, czasem nie wiem po co, ale żyję tak bym nie musiał pisać listów
[Zwrotka 1: Kosi]
Za oknem dudni miasto, w ręku cichy spliff
W szufladzie trzymam paszport i kapusty plik
Zamiast jechać na Chopina zaraz jadę na Wilsona
Tylko czekam na szofera i dopalę se gibona
Wysiadam z samochodu, baza leży na parterze
Ziomki siedzą na fotelach, wersy leżą na papierze
A te słowa jak żołnierze, cały świat to linia frontu
Chociaż pierwszy nie uderzę, dobrze wiem jak to zakończyć
Znów wychodzę na ulicę, no i czytam sobie mur
Czasem słyszę małych ludzi, co gadają spore bzdury
I spotykam moich ludzi, każdy z nich to jest unikat
Bo nie spotkasz takich nigdy, chyba że na tych ulicach
No i właśnie gaśnie słońce, wielu z nas siedzi za dragi
Nad nami brudne niebo, żadnych gwiazd tu nie zobaczysz
Na roletach widzę napis: "jebać was i jebać rząd"
A patrole cicho krążą, a przy barze pęka sos
[Refren: Wojtek Geniusz]
Pokaż mi prawdę, w sercu mym często sam miewam anarchię, a chciałbym odpłynąć, sam zbuduję tratwę, wilki i zjawy czekają, aż padnę, a ja nie dam się
Pokaż mi prawdę, w sercu mym często sam miewam anarchię, a chciałbym odpłynąć, sam zbuduję tratwę, wilki i zjawy czekają, aż padnę, a ja nie dam się
[Zwrotka 2: Kosi]
Spogląda ciemna noc, widzi wszystko dobrze wiem to
Wbijamy na domówkę, jutro wolne, bo jest święto
Domówki to kreskówki, bo są kreski rysowane
A zrollowane stówki, są jak gumki do ścierania
Pijane słowotoki, rozmowy czy tylko cześć
Rozbite telefony, głupoty i szybki seks
Niech letni deszcz zmyje ze mnie ten brud
Wiem, że ty też, żyjesz w mieście za dwóch
Choć to nie plaża, łatwo spalić się w słońcu
A to co było, zostawiam na szarym końcu
Leżę tu sam w pokoju, dziś mogę wszystko
Gdzieś sobie poszłaś, w sumie to dobrze wyszło
Otwieram okno, nocą śmieją się duchy, głośno wyją syreny i ciągle pieją koguty
Zamykam oczy, nie umiem przestać odczuwać, wiosna pachnie dzieciństwem, a wojna jak pewna zguba
[Refren: Wojtek Geniusz]
Pokaż mi prawdę, w sercu mym często sam miewam anarchię, a chciałbym odpłynąć, sam zbuduję tratwę, wilki i zjawy czekają, aż padnę, a ja nie dam się
Pokaż mi prawdę, w sercu mym często sam miewam anarchię, a chciałbym odpłynąć, sam zbuduję tratwę, wilki i zjawy czekają, aż padnę, a ja nie dam się
[Zwrotka 3: Wojtek Geniusz]
Co to tak na prawdę jest nic?
Myślę kiedy słyszę znowu, o pomoc krzyk
Smak powietrza z uchylonych okien przypomina mi, że nie żyję tutaj sam, a za szybą czeka widz
Tyle tu zioła jak w How High, tyle tu klona co w Star Wars
Nikt nie wytrzyma monogamia, ja nie wiem co fałsz co prawda, powiedz mi proszę, choć daj znać, bujam się między chodnikiem, a niebem
Dziś strasznie mnie wkurwia, że nie chcecie dać mi żyć
Wkurwia mnie Polska, cały na ulicach syf, jeszcze Was nie znam, ale proszę bądźcie real
Na razie to, pytam się, czego żeś chciał
W Warszawie zawsze będę słyszał dźwięki zza ścian
Znowu wracam na chatę, a telefon mi padł
To dlatego nie odbieram, a ty czego żeś chciał?