Żyję tu, kocham tu, czuję ból, nie ufam im
Diabeł stróż, czuwa tu, ale szukam tutaj wyjść
Jest nas dwóch, ja i Bóg, chociaż nie wiem kim on jest
Żyję tu, tak jak duch, chociaż żyję, wciąż za trzech
To mój ruch, to mój dzień, spłacam dług, gdy piszę to
Żyję tu i to nie pech, chociaż się panoszy zło
Widzę tu, ludzki strach, kiedy patrzę w lustro też
Nie zrozumiem ludzkich spraw, też na pewno gówno wiesz
Może fuks, może cud to, że jesteś obok tuż
Stoję tu i badam grunt, nie znam tu nikogo już
Jeden chuj, drugi też, dziwne kiedyś to był brat
Szkoda słów i szkoda łez, wolę myśleć tu o snach
Wolę być tam gdzie chcę, chociaż wokół kaczy dół
Polska A i Polska B, dziś do oczu skaczą znów
Krok po kroku, jedno zrób, wiem już czemu dziwnie patrzysz
Tyle pokus, wokół tu, zamiast źrenic masz dukaty
Tu tu tu tu muszę myśleć, nas nie kupisz, przestań kłamać
Tu tu tu tu jedno życiе, tylu ludzi, ten sam banał
Warszawa zachodnia, ta rzecz się tu dziejе
Znów jadę gdzieś metrem po szmal
Wychodzę na zewnątrz, chłodny wiatr wieje
Wokół mnie beton i stal
Uśmiech schowany maską
Pytanie czy jeszcze są tam wciąż?
Niektórzy chcą Polskę na własność
Tupetem zabiorą nam wolność
Zbyt wielu, tu walczy o wpływy
Marzenia, miewają tu groźne
Więc muszę, być tu podejrzliwy
I znam tu myślących podobnie
To miejsce tonie w kontrastach
Znów widzę, to kiedy to mówię
Dzieciaki w butach za kafla
Mijają sprzedawcę sznurówek
Niunia w furze za bańkę
Dostawca pizzy w Matizie
Spod Żabki suki na bombach
Wiozą typa na izbę
Bezdomny zbiera na szamę
Skejterzy duszą se triki
Logówki świecą nad nami
Na murach świeże napisy
Tu tu tu tu muszę myśleć, nas nie kupisz, przestań kłamać
Tu tu tu tu jedno życie, tylu ludzi, ten sam banał
Helikoptery krążą jak myszołowy
Widzę je, kiedy mijam stado psów znów
Ludzie warczą na siebie, jak samochody
Robiąc szmal, zapomnieli o szacunku
Aparat władzy, za bardzo nie lubi fleshy
Za czarną szybą schowani, widzą co chcą
Na Żoliborzu, łatwo trafić na zeszyt
Żyjąc tu, mam pytanie, co z tą Polską?