[Zwrotka 1: Kay]
Drżą obeliski biurowców błękitną, lustrzaną taflą
Bez okien, a kilku chłopców ocean przeciera szmatką
Drży grzęzawisko torowisk, sploty stalowych wnętrzności
A tramwajami wciąż nowi jadą do biurowców chłopcy
W niebie odbija się ziemia, drży w podwojenia pułapce
Jest jedna, to drugiej nie ma, która w przysłowiu jest ciastkiem?
[Refren: Udoo]
Mkną tory pod tramwajami, ty milczysz w coś zapatrzona
O szybę tuż przed oczami banalnie tłucze się owad
Puk, puk, puk! Bije biologiczny zegar
Puk, puk, puk! Kiedy wysiadać do nieba?
[Zwrotka 2: Kay]
Chłopcy z jednego są roju i jedną mają królową
I nie zaznają spokoju póki w gorączce nie spłoną
Z zajezdni jak z wielkich uli ospale pszczoły tramwajów
Już lecą by zbierać z ulic czerwony pył pań i panów
Drżą skrzydła, odnogi, dłonie owad odbija człowieka
Obelisk biurowca płonie lecz dokąd mamy uciekać?
[Refren: Udoo]
Mkną tory pod tramwajami, ty milczysz w coś zapatrzona
O szybę tuż przed oczami banalnie tłucze się owad
Puk, puk, puk! bije biologiczny zegar
Puk, puk, puk! kiedy wysiadać do nieba?