[Intro: Morela]
Mięsny Komis, historia na faktach autentycznych
ZBC, sprawdź to, 2033
[Zwrotka 1: Morela]
Opowie ci coś Morela
Jest szósta rano, niedziela
Ze zdziwienia nos przeciera
Ta wiadomość ledwie do mnie dociera
Dzwonię do Taczera, kolega po sygnale odbiera
Mówię mu, że na [?] ktoś otwiera dziś mięsny komis
Słuchaj ziom, bierz broń, jadę po ciebie
Wychodzę z domu i kradnę Seata Imprezę
Jest impreza, wyciągam do koksu węża
Trochę mało, po drodze domawiam torbę całą
Widzę policję, robi się niebezpiecznie
Pod nosem mówię JP i jadę grzecznie
Nieznajomi na rozdrożu dróg
Nie znam, ale każdy to potencjalny wróg
Sprawdzam schowek, jest dobrze
Są pistolety i pięć gram fety
Jadę 30 na pełnej kurwie
Z radia ZBC, czyli jedyna muzyka jaką lubię
Nikt mnie nie goni, ale i tak policję gubię
Dzwonię do Taczera, ziom schodzić na dół trzeba
[Zwrotka 2: Taczer]
Wracam rano z baleta
W chacie czeka na mnie zupa z kotleta
Dzwoni telefon w kiejdzie
Po głosie wibracji poznaję, to Morel
Odbieram, halo, słucham kogo trzeba odjebać?
Słyszę, typa z komisa mięsnego
Wszystko zrozumiałe, jadę tam kolego
O dziewiątej rano jeszcze nie zabijałem
Komis z mięsem, to nawet dla mnie jest pojebane
Czas zacząć polowanie
Jak z nim skończę nawet biała i kabanos nie zostanie
Właściciel musi być draniem, w koszulce z krótkim rękawem
Pewnie chuj pije sypaną kawę, no ciekawe, ciekawe
Na pewno utnę mu łapę, zamknę go w szafie
Posadzę na kanapie
Halo, Morela? Już kurwa zbiegam
[Zwrotka 3: Morela]
Widzę ziomka, klasycznie piątka, piątka
Przed wyruszeniem w drogę
Sypię jemu i później sobie
Jeszcze raz na drugą nogę
GPS wytacza drogę, możesz prowadzić?
Ja chcę się trochę do przechodniów posadzić
Mijamy poznańskie ulice
Mijamy Kapo i Jeżyce
Mijamy Urbana kamienice
Z emocji pisze rap w zeszycie
Taczer dobrze prowadzi, bo zna Kubicę
Jeszcze parę metrów i jesteśmy
GPS cel wyświetlił
Komis mięsny ledwo otwarty
Okay, dobra, skończyły się żarty
Wyciągamy broń, Taczer mówi, że rozkurwi mu skroń
Wjeżdżamy z laczka
Krzyczę, kurwa to jest napad!
Właściciel wczesny Polak, późny Marokańczyk
Nie wie z kim tańczy
Wyciągamy go na zewnątrz
Czuję, zesrał się na pewno
Dobra, kolego wjeżdżasz do bagażnika
Z radia dalej leci nasza muzyka
Prowadź Taczer, jedziemy odjebać tego śmietnika
Dojeżdżamy na metę
ZBC zaraz go odjebie
[Zwrotka 4: Taczer]
Słuchaj mnie ty [?]
Mówią o mnie El Kudłaczo
Przesłuchania, to moja druga ksywa
Czas piździe język wyrwać
Zaraz powiesz Kozie skąd masz śląską
Potem urwę ci łeb i wyślę go pocztą
Na końcu zamierzam cie pociąć
Do tego mam specjalny, zardzewiały śrubociąg
Otwieram okno, bo będzie gorąco
Mam ochotę najpierw podbić ci oko
Gadaj cymbale skąd mortadela
W tym mieście to wyłączność Moreli i Taczera
Zesrałeś się okrutnie
Bagażnik mi gównem cuchnie
Ze złości zaraz, kurwa, wybuchnę
Mam piękny pomysł, wkręcę ci śrubkę w dupę
Potem pojadę i w pył ten burdel obrócę
Nie skaml mi tu, kurwa, pierdolony kundlu
Strzał w łeb zakończy tą rundę
Morel, wpakuj tej kurwie kulkę
[Zwrotka 5: Morela]
Dwa razy mi nie powtarzaj
Samym ryjem ten śmieć nas obraża
Wyciągamy pistolety
I zabijemy go na trzy-czte-ry
Odjebaliśmy go wspólnie
Dostał na cymbał z pięć kulek
Coś jednak mi nie pasuje
Widzę przez okno, to niebieskie chuje
Taczer, kurwa, odpalaj furę
Musimy uciekać, nikt mnie nie skuje
Boczne uliczki, spierdalamy policji
Cztery gwiazdki, uciekamy na skróty
W radiu słyszę: "Ucieka kudłaty i gruby"
Kurwa, Wyborcza zrobi z nas pseudokibiców
Pierwsza myśl, jedziemy do rodziców
Lecz tam pewnie zasadzka
Wtedy Taczer z pomysłem wkracza
Jedziemy do Konina tam jest nasza dacza
Przyspiesza do czterdziestu, ledwo wytrzymuje opona
Na szczęście policja zgubiona
Konin, nasz przyszłość ocalona
[Zwrotka 6: Taczer]
Mam w Koninie niezłą melinę
Jest bezpiecznie ziom, nikt nas nie zawinie
Kumpel kumpla kumpla hodował tu kiedyś wietnamskie świnie
Po drodze jeszcze koperty nakminię
Będzie jak zwykle prawilnie
Puszczam w aucie Hip-Hopu Biblię
Powoli mijam willę
Zaraz do portu dobije
Myślisz Morela, że ten skurwiel nie żyje?
Dla pewności jeszcze nasrałbym mu w szyję
Wtedy jako zombie nie przyjdzie
Z nasraną szyją nie uda się nigdzie
Zakopiemy potem zwłoki na Wildzie
Miejmy nadzieję, że nikomu już więcej do głowy komisu mięsnego nie przyjdzie