Nie jesteśmy święci, wychowany na dźwiękach miast dzieci
Nie zawsze jesteśmy uprzejmi, nigdy nie jesteśmy przypięci
Jak się tu bijemy na pięści, o to kto jest lepszy w te gierki
Następny z kolejki niepewny, ja jestem najlepszy, chcę wierzyć
Gve, czy to inny typ, kiedy błyska flash, co ty o mnie wiesz
Co ode mnie chcesz, ej kim ona jest, jak to skończy się
Przecież już grałeś w tę grę, zawsze tak samo
Tylko nie pozwól jej nic mówić rano
Raczę się tego miast panoramą, ona się raczy kawą nago
Pachnie cynamonem i letnią mżawką, wszyscy o niej mówią to samo
Ostatnio chyba czytam za mało, internet zabija mą ciekawość
Czuję się jak w Las Vegas Parano, wieczny lot za darmo
Czasem przybieram postać ordynarną, ale nadal mam postawę oryginalną
Nawet jeśli miałbym spaść dziś na dno, to zapamiętaj tylko to co warto
Zapamiętaj moją duszę jasną i moją osłonę ciała czarną
Gverilla - artysta, ta działalność jest walką partyzancką
Dlatego idę na tę wojnę sam, bo kocham swych ludzi nad życie
Zabij to, co jest najgorsze w nas, to co najgłębiej jest ukryte [x2]
To wieczny lot, ludzie w maskach
Niczego się nie boisz, ja się boję, co w nich wrasta
Wracam do miejsc, w których liczy się pasja
Dobra passa nie opuszcza nas tam
Miejski kamuflaż, moje obrazy na koszulkach
Barwom łatwiej zaufać, ciepłych barw teraz szukam
Jak stoicie w swoich grupach i czekacie na upał
Tam jest moja Uma Thurman, ja tu stoję jak Truman
Niebieska szminka, nieziemski brokat - nie widziałeś tych panien na blokach
Przebijanie się do nich to wojna, czasem nie wiedziałem jak zachować się mam
Pokaż się nam, pokaż swój świat, emocji szlak przebiega przez nas
I miałaś swój czas, i zostałem sam znów, zostawia ślad