Te-Tris
Ciary
[Te-Tris]

[true story bro]
Spotkałem go pod nocnym co ma nazwę od nazwiska właściciela
Wpadam tam nieraz późnym wieczorem po jakiś zimny chmiel
Polewał Walkera małolatom i płacąc za to
Zagadując do szefa nagle w kolejce zobaczył mnie
Nasz sławny Tet, proszę, proszę, siemasz ziom
Rzuciłem, gdy zbliżał się do mnie tym chwiejnym krokiem
Pamiętam to jeszcze zanim wyjechał, nieraz mi sprzedał coś
Po czym do domu wracałem tym chwiejnym krokiem
Skoro jesteś opowiadaj, co tam? kopę lat
Mówię, że ciągle robię rap i chyba się wreszcie odegram
Ja Bruksela, pamiętasz tą chciałem za żonę brać
Miałem obrączkę, był problem i wreszcie odeszła
I wiesz jak patrzę na ciebie to, nie to, że to płytka zazdrość
Ale idziesz przez życie jakby ten świat nie miał granic
Aż ściska gardło, wiesz sukces nie przyszedł mi łatwo
Ja nie o tym, mówię o synu, ja strzelam ślepakami, wow

Ciary czuję, ciary czuję, ciary czuję, ciary, wow [x4]

[Pogz]
Znam go całe życie ta sama szkoła, ławka, piaskownica
Milion razy widziałem jak plany już na przyszłość kreślił
Zawsze miał swój świat w resztę nie za bardzo wnikał
Wszystko trzymał twardo w sobie, wiesz typowy introwertyk
Dorabiał tam gdzie mógł, dorwał spoko pracę już
Więc w dorosłe życie miał całkiem lekkie wprowadzenie
Żona, ślub, wszystko planowane na dekadę wprzód
Zaczęli myśleć o tym żeby do tej dwójki dodać jeden
Nowa firma, wszystko z wielką pasją dograł
Pozytywny test jak wpisany w harmonogram
Szczęście w oczach, w głowie potok myśli
Już niedługo spełni marzenie ze szczytu listy
Ale jeden ranek, krew, stres i czekanie
To nie ma prawa, to się nie stanie, wyrok lekarza, jedno zdanie
Miał grać koncert życia, czuć się jakby sięgnął nieba
A w tysiącach ludzi widział jednego, którego … nie ma