Zaburzenia
Mrzonki
[Zwrotka 1]
Ostatnio drugie dziecko spłodził mój kumpel
Ja dalej stoję w polu jak strach na wróble
I straszę przykładem, tworzę słomiane konstrukcje
Już nie wiem czy gonię sukces czy autodestrukcję
W drodze przez egzystencjalne konwulsje
Golę się jak muszę, chodzę w wojskowej kurtce
Jakbym czekał na pieprzoną rewolucję
Ale w między czasie, staram się omijać w lustrze
Razi mnie słońce, w gardle mam kolce
Kim jestem, Kim chcę być, dysproporcje
Rzeczy, do których dążę to nie pieniądze
Ale stan na koncie sprawia, że ciągle krążę
Gdzieś pomiędzy początkiem i końcem
Kończy się koncert, kończę w dyskoncie
I modlę się, by nie skończyć jak mój ojciec
Kończąc drugi związek w pieprzonym sądzie
Czas na pierwszy małżeński, nie sądzę
Bo życie z muzykiem, to życie w trójkącie
Z Pasją, nie każda chce płynąć tym prądem
Trzymać mnie za rękę, jak spadam i błądzę

[Refren]
Mówią, że żyję mrzonką
Patrzą na mnie, współczują i wątpią
Nie rozumieją, że nie umiem się cofnąć
Za daleko już popłynąłem pod prąd
Mówią, że żyję mrzonką
Patrzą na mnie, współczują i wątpią
Nie rozumieją, że nie umiem się cofnąć
Za daleko już popłynąłem pod prąd

[Zwrotka 2]
To jest ten moment jak wciągam na głowę kaptur
Czerń asfaltu, podkreśla mój nastrój
Styl zawdzięczam miastu, rap bez kontraktu
Wstyd nie dla mnie korelacje z gimnazjum
Piaskownice, łopatki, zamki na piasku
Animozje, imitacje niby z przypadku
Trap - to jeszcze rozwój, czy już zastój?
To gra, którą obserwuję z dystansu
Mam podejście indywidualne, wnioskuj
Pustą lodówkę, lecz swój głos na wosku
Jestem głodny, pracuję dwa razy ciężej
Choć inne marzenia byłyby wygodniejsze
Ale widzę światełko w tunelu, byle by to nie był pociąg
Bo chcę dotrzeć do celu, zanim zdecyduję się pociąć

[Refren]
Mówią, że żyję mrzonką
Patrzą na mnie, współczują i wątpią
Nie rozumieją, że nie umiem się cofnąć
Za daleko już popłynąłem pod prąd
Mówią, że żyję mrzonką
Patrzą na mnie, współczują i wątpią
Nie rozumieją, że nie umiem się cofnąć
Za daleko już popłynąłem pod prąd