W.E.N.A.
Triumf
[Zwrotka 1: W.E.N.A.]
Stoję na szczycie swojej gry, panuję nad wszystkim
Widzę kolejne drzwi, pakuję walizki
Ten typ, którego znałeś, typ, którego miałeś za nikogo
Dzisiaj nie rozważam gry poza finałem
Taki sam, jak dawniej, wszystkie światła na mnie
Kiedy idę grać, bo żyję życiem tak spektakularnie
Żyję życiem tak spektakularnie, nie widzę ograniczeń, są takie absurdalne
Nie może być nazbyt źle, jeżeli masz cel
Nie wiesz, na co mnie stać, nawet, jak znasz mnie
To wydaje się zbyt łatwe
Kieruję wzrok ponad chmury, reszta mierzy w parter
Matka jest ze mnie dumna, ojciec byłby, gdyby żył
Chcę Ci pokazać możliwości, Ty nie widzisz ich
Wybacz, najwidoczniej jestem inny niż ci, którzy uczą Ciebie strachu
Powiedz mi, co widzisz w nich?
Nie szukam winy w nich, nie idę nigdy w tył
Inne założenia, inne podejście, inny styl
Skurwysyny chcą bym upadł, rzucam rzeczywistość na kolana
Mówię do niej

[Ref. x2: Jarecki]
Idę tam, by osiągnąć cel
Robię to instynktownie, bo wiem
Że tylko tak odnajdę się
Tylko wtedy życie ma sens