W.E.N.A.
Tak być musi
[Zwrotka 1]
Posłuchaj, może część z tego co powiem Ci się przyda
Masz w sobie coś czego w tamtym momencie nikt nie widział
Osiągniesz niemal każdy cel, który sobie założysz
Jak podnosisz oczy, dumnie patrz na gwiazdy, nie pod nogi
Każda ma swój czas i miejsce
Praca da Ci więcej od nadziei, w końcu sam wyciagniesz sens z niej
Wokół wiele pokus, każdy tutaj chce je poczuć
Zobaczysz tak dużo zła, lecz ja Ci nie wymienię oczu
Ona puści się z typem z osiedla
I jak spotkasz ją później będzie udawać, że Cię nie zna
Pierdol to, miłość zostaw tym, co wierzą w nią
Oddaj się muzyce, poświęć dla niej resztę, ciężko co?
Wejdą w koszt Ci którzy sie odwrócą
Jak pozwolisz, aby w końcu zawładnęła Twoją duszą
A pozwolisz, te wybory wiele Cię nauczą
Dalej ten sam niski głos, który szepcze Ci na ucho

[Zwrotka 2]
Gratuluję, mówiłeś że rzuciłeś pracę
Że jest dobrze w chuj i nie wracasz na ulicę raczej
Że w końcu odkryłeś na to życie patent
I zaczynasz je od nowa, tak jak powinien facet
Wierzę w to, że noga Ci się nie powinie bracie
Cel nie rozmyje z czasem i skrzydła rozwiniesz w trasie
Twój wysiłek echem się odbije w prasie
Widzisz rezultaty skoro teraz w każdy weekend gracie
Rodzice muszą być dumni
Skoro pamiętasz, jak ich wcześniej rap był w stanie wkurwić
A teraz żaden plan się nie wydaje trudny
Cofnij się kilka lat, aż trudno nie znaleźć różnic
Zmienia się perspektyw wachlarz
Do przodu stale każe biec determinacja
I Twoja wizja jutra staje się intratna
I to co masz przestaje Ci wystarczać

[Zwrotka 3]
Omija Cię tyle rzeczy, nad którymi się nie zastanawiasz
Dwukrotnie, odkąd wiesz, że pasja pozwala zarabiać
To proste, jak wiara w to, że warto wstawać za dnia
Ścigać to co ulotne, to co Ci dała rap gra
Brud i szacunek, znów wylatujesz, dać go swoim fanom w kraju
Mówią zna swój kierunek
Twoja sama czeka w domu, w mieście w którym nie ma ziomów
Rozmawiacie coraz rzadziej, chce się żalić, nie ma komu
Suki na backstage'ach nie zadają pytań, uśmiechają się klękając
Nie budzisz ich rano, znikasz
Droga na szczyt, na zakrętach łatwo wypaść
Nie zerkasz w tył, mało kto tak wiele mało ma od życia
Tłumy niosą Cię na rękach na koncertach
Nie myślisz, jak długo będą o Tobie pamiętać
Zastaniesz puste mieszkanie raz jak wrócisz
To i tak niczego Cię nie nauczy