Pjus
Z Tłustymi i w Tłuszczy
Z tłustymi wsiadam do samolotu gdzieś na Bali
Gasić pragnienia i żądze podpalić
Chcą mieć smukłe ciała i portfele grube
Wyznaczyć granice między brudem a cudem
żołądki z gumy, dusza, serce z kamieni
Co wciągam nosem, to wypada mi z kieszeni
życie jest tak krótkie, więc je jeszcze skrócę
Tłusty wyjeżdżam i jeszcze grubszy wrócę
Póki co, pocę się w za ciasnym polo
Na twarzy grymas ego posypanego solą
Oczy bolą od patrzenia na ludzi
Mam ciemne okulary, by się nimi nie pobrudzić
Moje tłuste ja potrzebuje więcej miejsca
Wiec kupuje coś drogiego przez płaski ekran
By nie mieścić się w sobie trzeba tylko czasu
Więc staje w kolejce podobnych mi grubasów

(refren)

Kochasz nienawidzić, nienawidzisz kochać
żwawo płyniesz przez potok życia senny
Wielkie miasto jak światowa wiocha
Romantyk tak cynicznie bezczelny
Z tłustymi i w tłuszczy (x4)

Z tłuszczą ocieram się w wagonie metra
Sprzedaje by kupić, zabijam by przetrwać
Szare spojrzenia ludzi z kolorowych śmieci
Każdy tu jest za tym, aby wciąż być przeciw
Chłodne kalkulacje głów żaru pełnych
Galeria postaci jak gwiazdozbiór ciemny
Nieco pod prąd, ale jadę tak z nimi
Bo tu łatwo zrozumieć gesty i czyny
Wiem jak być głodny, albo chcieć być sytym
Prawdziwa dolina wyniesie cię na szczyty
Ostre postawy kochają tępe miny
Pragniemy bagna, którego nienawidzimy
Robimy sobie dobrze tym co inni mają za złe
Chowamy się w tłumie, żeby odkryć prawdę
Tutaj znalazłem zestaw ostrych postaw
Tłuszcza bezimiennych w moje imię wrosła

Z tłustymi i w tłuszczy (x4)

Ten cały rap to taka gra przeciwieństw
Wyrzyguje z siebie to czym potem się wyżywię
Pod ramię z tłustymi, w szeregu z tłuszczą
Bezdennie pusty, by w kasie nie było pusto
Gestom i gustom dlatego trza hołdować
Tłustym warzyć piwa, tłuszczy postawić browar
Jestem tego częścią choć zachowuję dystans
Taka odległość własnej dupy od pyska
Połączone niby, ale dzieli je kręgosłup
Nie ważne czy długi ważne, żeby był, po prostu
To wyciąganie wniosków z kontaktów ze światem
Proste przyjemności, a z prawem na bakier
Potrafię wymieszać z pełną blichtru próżnią
Zestawić w jedno nawet jak różnią
Nie pojmę tego nigdy i mówię sobie: trudno
Tłuszcza osiągnie parnas, a grubi w końcu schudną