Piotr Zwierzyński
Jędrzej vs. Przemek, czyli 1:0 do przerwy
Beefy oraz bitwy wolnostylowe – to dwa elementy środowiska hip-hopowego, które są w stanie wzbudzić największe emocje wśród ludzi stricte wczutych w tę kulturę. Choć te dwie konwencje naturalnie różnią się pod wieloma względami, to łączą je duch rywalizacji oraz bądź co bądź wzajemna nienawiść. Czemu o tym piszę? Bo właśnie jesteśmy świadkami kolejnego beefu wśród freestyle’owóc w ostatnim czasie. Po konfliktach Skorka z Białym oraz Flinta z Filipkiem, tym razem zgrzyt nastąpił na linii Jędrzej – Przemek. A od czego wszystko się zaczęło?

A jakby inaczej! Jak przystało na dwóch dorosłych mężczyzn – od pyskówki na Facebooku Jako pierwszy rękawy postanowił zakasać Jędrzej i po dwóch dniach jak przystało na rapera, postanowił wejść do kabiny nagraniowej i dać dowód na to, że opinia o tym, iż jest jednym z najlepszych studyjnych freestyle'owców nie jest przesadzona. Michał w swoim pierwszym dissie, postanowił zremixować jeden z najbardziej znanych utworów ReTo pod tytułem "Bossman" Muszę przyznać, że sam utwór to jeden z najbardziej chwytliwych dissów jakie słyszałem w ostatnim czasie, po "Yeah Yeah" Białasa. Wpadający w ucho refren plus bardzo dobre pod względem technicznym zwrotki, sprawiły, że mógłby to być jeden z najlepszych numerów Jędrzeja w jego karierze. Co jednak, jeżeli spojrzymy na wartość merytoryczną dissu? Patrząc na to z przymrużeniem oka(pozdro ReTo!), ze względu na błahy powód konfliktu, sytuacja przypomina taką, gdy podczas imprezy wypijesz o parę drinków za dużo i postanawiasz zdobyć najlepszą laskę w klubie. Co z tego, że gadka jest naprawdę wysoko lotna, skoro na dobrą sprawę nie przynosi efektów? Argumenty? Ćpanie, płacz o werdykty na bitwach i to chyba tyle co zapadło mi naprawdę w pamięci po kilku pierwszych odsłuchach. Trochę mało. Z niecierpliwością czekałem więc na rozwój sytuacji i odpowiedź Przemka

A tu? Były szumne zapowiedzi o rozjebaniu przeciwnika, planowane wbitki do studia i wdarcie się z buta do pierwszej ligi rapowej a o mały włos, rywal nie zagrałby w tym meczu z powodu braku licencji No panie Przemku, muszę przyznać, rozczarowałem się. Mimo tego iż wcześniej nie miałem przyjemności sprawdzać dokonań studyjnych i nie oczekiwałem, że diss ten będzie Teatrem Marzeń, muszę potraktować go jako swoistego samobója. Brak masteringu, kulawe flow, mnóstwo hashtagów i gierek słownych, opartych na dwuznacznościach typowych dla freestyle'owca. Pozostając przy terminologii piłkarskiej, otrzymaliśmy wiele strzałów, jednak większość z nich była niecelna lub nie była w stanie zagrozić rywalowi. Strzał do własnej bramki na wyjeździe(bo tak traktuję pojedynek studyjny)? W tym wypadku najmniejszy wymiar kary. Ciężko się tego słucha, ciężko komentuje, coś jak gra United za czasów Moyesa ;)

Podsumowując, pierwsza runda udowodniła, że Jędrzej w nagraniach uciekł swojemu rywalowi o lata świetlne. Z chęcią obejrzałbym rewanż, jednakże tym razem na polu znanym obydwu panom czyli scenie freestyle'owej. Zbliżające się eliminacje WBW w Warszawie byłby chyba najlepszym miejscem? Myślę, że organizatorzy nie widzieliby przeciwwskazań aby zorganizować taki pojedynek chociażby poza konkursem. Do przerwy 1:0, jednak pamiętajmy, że dopóki piłka w grze... Jeżeli podobał Ci się tekst i chcesz więcej, zostaw lajka na fan page'u autora - link tutaj