Pork Pores Porkinson
Revolta
[Hook x2]
Wrzaski rozdzierały ciszę gdzieś pod ciężką mgłą
Tłumy wyszły na ulice krzycząc: "faith no more"
Miało to przywrócić życie jak elektrowstrząs
A spłynęły te dzielnice niczym Wietkong krwią

[Verse 1]
Płonęły podpalone fury, domy, szyby, mury
Wokół rozwścieczone tłumy i hordy żywych ulic
Widok rozpalonej łuny przypominał ten nad Etną
Weź wdech, bo wyjść stamtąd to jak przejść przez piekło
Szli wolno, w rękach dzierżyli płonące łuczywa
Siejąc ognisty pogrom za ogrom kłamstw w żyłach
Szły całe rodziny ulicami miejskiej doliny
Za nimi dymiły rozbite szklane witryny
Przywiózł furgon dynamit, więc go równo partiami rozłożyli
Od dołu piętrami tuż nad fundamentami
Raptem kaboom, jebut, bum w dół wraz z ofiarami
Legł Pałac Kultury w tłum jak bug pod siekierami
Płonęły kina, teatry, sejm, senat i opery
Ulice, przystanki, banki i kontenery
To był marsz śmierci w intencji pozbawionych marzeń
Jakby się graal rtęci rozlał Bogu nad ołtarzem

[Hook x2]

[Verse 2]
To samo było w Szczecinie, Lublinie i Gorzowie
W Koszalinie, w Olsztynie, w Gdańsku i w Rzeszowie
A w Krakowie podłożyli ogień pod Sukiennicami
By pochować obiekt w popiole straconej wiary
We Wrocławiu przebili nawet rozbiór pruski
Gdy zburzyli i wrzucili w Odrę Ostrów Tumski
Inni zrobili ogniste domino jak stąd po Boston
Gdy w Łodzi polali benzyną całą Piotrkowską
Nad nimi na niebie rozsiane latały helikoptery
Jedne kamerowały tłum, inne od gaszenia płomieni
Przyjechały buldożery, czołgi, widać je z góry
Na spotkanie wściekłej hordy i krwawej natury
Już stał mur policji cali obici w kawlarze
Tarcze, pałki, kaski, już za kolejnym wirażem
Przez kłęby dymu zderzyły się dwa przeciwieństwa
Prawo i porządek kontra paszcza szaleństwa
Raptem z tłumu wyszedł z bazooką były wojskowy
Pocisk rozsadził policyjny wóz transportowy
Potem uciekła policji co najmniej połowa
Gdy tłum zaczął serwować koktajle Mołotowa

[Break x2]
Idą, idą jak na rozkaz
By obrócić tutaj wszystko w pył
Dzikich hord, dzikich hord czarna rozpacz
Jak pijana sicz idąc palą, by żyć

[Verse 3]
Wyglądali jakby dopiero co odkryli brąz, przybyli w nocy jakby karmili zło
Być może pod Twojej familii dom
Wyglądało to gorzej niż egzorcyzmy Emily Rose
Jakbyś nie wiadomo czemu stanął w obliczu schizmy bogini klątw
Przybyli w noc, zrobili stos, wykonali samosądu
Dziś palili za winy jakby tępili żywy trąd
A podpalonych żywych puszczali jak napalm żywych bomb
Tłum dzikich hord, nikt nie liczył mord, już się nie liczył rząd
Innych pozamykali, związali i grali z nimi w rosyjską ruletkę
Truli spalinami, tlenkiem węgla konkretnie
Wkrótce w tej nienawistnej spirali nie wiadomo kto kim był
Pozabijali się nawzajem (haha) taki film

[Hook x2]

[Tekst - Rap Genius Polska]