[Zwrotka 1]
W mojej głowie blizna, a ja tracę pęd
Kolejna minuta to już nie jest sekret, weź
Boję się rozwikłań, ale bardziej nie
Toleruje scen napisanych życiem na szkle
Hieny szczerzą zęby, nędzny apetyt na dreszcz
Przy duszy pomiędzy też lepki deszcz pieniędzy
Hej, już nie było nic tak samo, wręcz lodowato
Gdy za sprawą znów wzbudzi mnie rano trud i żałość
Konieczność ślepa, to nie troski na lekach
Rozmyte marzenia, nowy rozkwit na letarg
Przygotowały się przygotowane wnet złości
Kęs, bariera ości, lawina łez
Hierarchii rarytas to ten sam level
Od tej bajki porycie to już ma nie jeden
I owszem daleko mu by kończył się happy end'em
Ale jest jedynym ogniwem, który tak wierzy we mnie
[Zwrotka 2]
Akapit to pusty odzew wątków, zew wyobraźni
Popiół spowija magią lądów, zabija bodźców konkurs
Z roku na rok mniej widoków, coraz mniej widoków
Logika kończy się, otóż zaczyna się los
Kamień spadł z serca, nie potwierdzam
A koncepcja to tak, tolerancja zwiedza nas
Zwiedza, potwierdza się niewiedza, lękliwa potęga
Ledwo stojąc a i chwiejna ta potęga
I nie każdy ma wpływ, wiara wpływa na sny
Znany kit szczerze brzmi tylko wtedy gdy milczy
Blady świt obudził już nasze zmysły
A my gotowi by tam iść, by tam iść
Dziesięć, dziewięć, osiem, siedem sześć
Pięć, cztery, trzy, dwa, jeden
Oto ilość schodów, które jeszcze mam, którą jeszcze mam
[Refren]
W drodze przed siebie, dziesięć stopni w rytm uderzeń serc
Tyle mi wystarczy, tyle mi wystarczy
Dziesięć stopni w rytm uderzeń serc
Tyle mi wystarczy, tyle mi wystarczy
Dziesięć stopni w rytm, dziesięć stopni w rytm uderzeń serc
Dziesięć stopni w rytm uderzeń serc
Tyle mi wystarczy, tyle mi wystarczy
Dziesięć stopni w rytm uderzeń serc
Tyle mi wystarczy, tyle mi wystarczy
Dziesięć stopni w rytm uderzeń serc
Tyle mi wystarczy, tyle mi wystarczy
Dziesięć stopni w rytm, dziesięć stopni w rytm uderzeń serc
Dziesięć stopni w rytm uderzeń serc
Tyle mi wystarczy, tyle mi wystarczy