[Zwrotka 1: Oskar]
Świt jest chłodny i deszczowy, zły, mżawka
Koszula nie jest gładka, bo ręka drży w drgawkach
To ten dzień
Ostatnie dwie doby, nerwy nie dają zgody na sen
Ciężki wdech, potrzebny tlen
Piszczy czajnik, czas na czaj lub czarną – z nazwy
Tyle w niej kawy, ile w tym kraju prawdy
W porannej prasie tłustej od wzniosłych haseł
Czytam, że rząd ma passe, że wzrosły płace
Znad gazety patrzę na butelki w rogu
Rozpuszczalnik w nich to wyjątkowo klasy pierwszej produkt
Cynicznie udaję, że to normalny ranek
To łatwe, nauczyłem się zapominać, bo żyję w kraju, w którym wrogiem jest pamięć
Spijam kawę, oczy kamer na murach powodują uraz jak u laboratoryjnego szczura
Zamiast życia, mam życiopodobny twór, a
Zamiast mózgu instynkt przetrwania i strach jak ten szczur
[Refren: Oskar & Steez]
Kiedy tysiące luster odbija tysiące prób
Odbija – tysiące snów gasnących jak szlug
Kiedy krzyk tysiąca głów jest milczący jak trup
Jeden obraz wart jest więcej niż tysiące słów
Kiedy tysiące luster odbija tysiące prób
Odbija – tysiące snów gasnących jak szlug
Kiedy krzyk tysiąca głów jest milczący jak trup
Jeden obraz wart jest więcej niż tysiące słów
[Zwrotka 2: Oskar]
Autobus, to koniec trasy; obserwowany bez przerwy
Spojrzenia tajnych jak giwery skierowane we łby
Tak samo ubranych kukieł, które boją się bać
Bo tu ludzie znikają, choć milicjant to co piąty z nas
Kolejki do kolejek, kartki – na nich nie pisz
Ziemniaki – tani przepis na obiad dla rodzin z czwórką dzieci
Fałsz żyje obok, możesz go dotknąć
Siedzi na tronie dumnie rządząc rzeczywistością
Dojeżdżam, plac, zimno, trzydziesty grudzień
Jestem czarnym punktem na czarnym tle w tym tłumie
Z mównicy dźwięków strumień całkowicie mnie omija
Dziwna jest czystość w myślach mych brudnych jak pomyja
Biorę w rękę butelkę, lekko trzyma zakrętka
Gdy oblewam płaszcz i twarz, odurza chmura natrętna
Czuję się dziwnie spokojny, chyba przez rozpuszczałkę
Dłoń mam zmrożoną, ledwo odpalam zapałkę...
[Zwrotka 3: Oskar]
To mniejsze zło niż śmierć milionów
Nieważny sposób, patrz na powód
Rozpalić sumienia ma krzyk syna narodu
Sensu czynu szukaj, nie naśladowców
Najcenniejsze jest mi życie
Nie odważyłbym się w twarz zaśmiać Bogu
Ogień trawi skórę, ból pali, czuję
Nie panikuję, nie poruszam się, nie krzyczę, zachowuję spokój
Wrzaski wokół kontrastują z tym, że jestem prawie martwy
Żywych proszę o nieodwracanie oczu
[Refren: Oskar & Steez]
Kiedy tysiące luster odbija tysiące prób
Odbija – tysiące snów gasnących jak szlug
Kiedy krzyk tysiąca głów jest milczący jak trup
Jeden obraz wart jest więcej niż tysiące słów
Kiedy tysiące luster odbija tysiące prób
Odbija – tysiące snów gasnących jak szlug
Kiedy krzyk tysiąca głów jest milczący jak trup
Jeden obraz wart jest więcej niż tysiące słów