[Zwrotka 1]
Diler, złodziej, paser, raper, pchają towar i biorą papier
Wymuszenia, rozboje, handel, kiedyś chciałem być adwokatem
Zbieram bandę, jedziemy w trasę, robimy rap, kurwa da się
Reszte spraw mam w kutasie, jebać Wi-Fi, gubię zasięg
Mieszam legal z nielegalem, raz zielone, a raz białe
Płyty, bletki, torby z chrzanem, w miastach mordy zaufane
Stałem w bramie, stoję na scenie, widzę Cię panie, idę do Ciebie Przyrzekłem Ci, że trochę się zmienię, Ty obiecałeś, że scenę rozjebię
Idę, idę, idę przed siebie, szybko wstaję jak się wyjebię
Kilo maleje, siedzę i dzielę, jak zarobię, to się podzielę
Na razie trochę, trochę szaleję, wyśpię się jak sobie pościelę
Zachodnia Polska, poznaj tą ziemie, kładę na bity nadzieję
[Zwrotka 2]
Kolejny dzień, kolejne miasto, gramy koncert w górze las rąk
Słyszę bit, to wpadam w amok, chlebem i koką wszędzie witają Ludzie znają teksty na pamięć, Twoje chcą szybko zapomnieć
Nikt nie lubi jak się go kłamie, dlatego przychodzą do mnie
Nie jestem zawistny człowiek, za swoich wrogów się modlę
Życie bywa czasami podłe, mam nadzieję, że umrą godnie
Liczyli, że już jest po mnie, że nie dam rady się podnieść
Jak widzisz, stoję na nogach, wyciągam rękę, pomogę też Tobie
Głęboki oddech, świeży powiew, jebać kalki
Major Specnaz, Szczecin wiadomo, rymy się sypią jak wióry z tokarki
Rymy się sypią jak towar z samarki, złote płyty, złote zegarki
Dawaj bit, ruszam do walki, biorę scenę na barki
[Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]