Jordan
Tak jak mnie matka nauczyła
[Intro]
Absolutnie obleśne

[Zwrotka: 1]
Wkurwiał mnie Taconafide, bo mi zabrał całe queso
Ale wynalazłem w człowieku nową dziedzinę, Vercors
I już nie biegam za kwitem, ty on sam do mnie przychodzi
Jak nie masz na karnet do siłowni, spróbuj patologii
Kompletni idioci za mną łażą jakbym był masonem
I im obiecywał miejsce w loży albo żonę z torsem kozy
Okresowy rozejm skończył mi się, dalej biorę prochy
Ale jestem przy tym tyle razy lepszy ile gorszy
Z mojej niekonsekwencji mogę zarobić na road trip
Do Somalii i tam zajebać dwa kwasy, poryć się i znów to zrobić
Szahdżahan jak odbijają palmy mi
Nie umrę zapamiętany, umrę upośledzony

[Refren]
Mordo nie jestem z bloku, ale tam gdzie ja mieszkałem
Każdy też miał przejebane, także weź no daj mi spokój
Mam ostro wyjebane w afirmację i firmament waszych pragnień
Bo go zahaczyłem, drapiąc się po worku
Nie mam żadnych wrogów (pato, pato)
Nie mam żadnych wrogów (pato, pato)
Nie mam żadnych wrogów (pato, pato)
Nie mam żadnych wrogów (pato, pato)
[Zwrotka: 2]
Masz orgazm za każdym razem jak twój idol stosuje pleonazm
Opaliłem w chuj osad jak najlepszy gracz w Plemiona
Napierdalałem w nos aż skurczył się i rozchorował
Teraz mam relacje przyczynową imienia Pinokia
To żart, mamo nie słuchaj
Nie z kart, mi płacą w liturgiach
Przez rap wasz mnie nie chce wytwórnia
Nawet najgorsza, bo się boją tak chorego gówna
To standard was upośledził, lecz ja was wyleczę
Mój plug miał przez pewien okres czasu ksywę Felczer
Litania jak powtarzanie, że mam z rapu bekę
Zrób hashtag murem za kozą
Stań pod murem przekleństw

[Refren]
Mordo nie jestem z bloku, ale tam gdzie ja mieszkałem
Każdy też miał przejebane, także weź no daj mi spokój
Mam ostro wyjebane w afirmację i firmament waszych pragnień
Bo go zahaczyłem, drapiąc się po worku
Nie mam żadnych wrogów (pato, pato)
Nie mam żadnych wrogów (pato, pato)
Nie mam żadnych wrogów (pato, pato)
Nie mam żadnych wrogów (pato, pato)