[Refren]
Ojciec powiedział do syna, Ty
Idź własną drogą, nie zmieniaj nic
Ta branża to tylko dzieło szatana
Dlatego ty zrób tu diabelski młyn
Nikt nie ma prawa cię sądzić
Tylko udają, że są G
Te gnioty z twojego miasta czekają
Żeby tylko w życiu namącić
[Zwrotka 1]
Wbijam na studio, i pow-pow-pow-pow-pow
Wszystkie te kurwy dziś wpadają w szał
Już tym tematem to robię im błogo
A co dopiero będzie za parę lat?
W Olsztynie szmat jest już za dużo
Dlatego oddzielam bardzo dużą grudą
Bo te środowiska nie liczą na więcej
I ciągle polewają się tanią wódą
Ja jeszcze skaut, ale niedługo
Bo po tych numerach to będzie jak z dżumą
Tu żadne szczepionki nie pomogą, ziomuś
No chyba, że złoty strzał weźmiesz na udo
Bo to tego urok
I nie da się, nie da się, nie da się, nie da się źle tego ująć
To nie jest uro, a leci konfetti
Bletki świecą tu dla mnie jak świeczki, leć z tym
[Refren]
Ojciec powiedział do syna, Ty
Idź własną drogą, nie zmieniaj nic
Ta branża to tylko dzieło szatana
Dlatego ty zrób tu diabelski młyn
Nikt nie ma prawa cię sądzić
Tylko udają, że są G
Te gnioty z twojego miasta czekają
Żeby tylko w życiu namącić
[Zwrotka 2]
Ryj opadł na chodnik
Aż zęby w niego wbite
A tych, co nie wierzyli
Utknęły u czterech liter
Ja drążę tą skałę jak woda
I trochę to czasu, lecz nie robię loda
Bo wszyscy tu hajsu chcą, na rap jest moda
A ja ją pierdolę, leżę jak kłoda
Leje się koda, ja lecę nawijką, dziwko
Zdziwko, że lecę tak szybko
Moje receptory opio skumały
Że przez nią zrobiło się troszeczkę ślisko
Nie zamulajmy już więcej, maleńka
Chyba wystarczy, że przed tobą klękam
Znów cały w lękach, cóż
Wypijam ciebie i lecimy zgarniać chrust na już
[Refren]
Ojciec powiedział do syna, Ty
Idź własną drogą, nie zmieniaj nic
Ta branża to tylko dzieło szatana
Dlatego ty zrób tu diabelski młyn
Nikt nie ma prawa cię sądzić
Tylko udają, że są G
Te gnioty z twojego miasta czekają
Żeby tylko w życiu namącić