[Intro: Pazzy & Przyłu]
Wiesz co ja mam w tej pojebanej głowie?
Dziś nie zasnę przez ból w kościach, aż do kości
[Refren: Pazzy]
Mogę być nawet sam; Nirvana -na -na
Mogę być nawet sam; Nirvana -na -na
Mogę być nawet sam; Nirvana -na -na
Mogę być nawet sam
[Zwrotka 1: Pazzy]
Nie potrafię mówić o pewnych rzeczach
Ale tego nawet nie dowiesz się
Bo nie lubię ciebie, nie
I nie zobaczymy się, bo na szczycie ciebie nie ma
Jestem tylko ja sam i będę tak sobie śpiewał; Na-na-na-na-na
Na-na-na-na-na
Kiedyś miałem w oczach strach
W głowie ciągły krzyk i wrzask
Znajomości tracą smak
A mnie nie zrozumiesz nigdy
Bo mnie nigdy nie poznałeś
I nie wszedłeś mi do mojej bani
Wiesz co ja mam w tej pojebanej głowie?
Może powiem jak będziemy kiedyś sami
A może nikt nigdy nawet się nie dowie
[Refren: Pazzy]
Mogę być nawet sam; Nirvana -na -na
Mogę być nawet sam; Nirvana -na -na
Mogę być nawet sam; Nirvana -na -na
Mogę być nawet sam
[Zwrotka 2: Przyłu]
Mogę być nawet sam
Złoty rok, złoty strzał
Pow, pow, blau
Tera mi to ganz egal
Skoro mam cały arsenał
Wyzbyłem się uczuć
Wyzbyłem się uczuć
Jak skończę ze sobą zostanę wśród duchów, duchów
Teraz to prawda czy fałsz?
Prosta matematyka
Jak by ktoś pytał: biorę się kurwa do życia
Tonę w tym gównie po uszy jak w ruchomych piaskach
Swoją absencję tłumaczę wyprawą na Marsa
Zrobili z mózgu papkę jak większości
Dziś nie zasnę przez ból w kościach, aż do kości
Niepokój jak w ciemności, możesz wierzyć
Dałbym wszystko za zapałkę, muszę przeżyć
[Refren: Pazzy]
Mogę być nawet sam; Nirvana -na -na
Mogę być nawet sam; Nirvana -na -na
Mogę być nawet sam; Nirvana -na -na
Mogę być nawet sam
[Outro: Pazzy]
Pod Warszawą dziwko nie Salvador
Dali surrealizm jako prawo
Niszczę wszystko, przepraszam cię mamo
Rutyna zabija, znów to samo
[Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]