Meeting By Chance
Slumilioner
[Verse 1]
Słabiaki trzymają sztamę, chcą bym napisał testament
Rzucam rap, żartowałem, nie spocznę na laurach, amen
Chłopaku, chcesz to siej zamęt, wkurwienie biednych raperów
Mają lipę w portfelu, zmieniają się w przehejterów
Ty pizgaj towar jak wielu, żałosny nieprzyjacielu
Ja jestem czysty jak myśli, z którymi zmierzam do celu
Wielu z nich blok raperów, pozerów, zwykłych frajerów
Spiskują, szepczą za Peją, nie wytrzymując w tym biegu
Jebać kolegów po fachu co nie trzymają ciśnienia
Bo wiecznie ściśnieniowani, że nakład znów się nie sprzedał
Co drugi zawistny pedał chciałby miejsce me zająć
Do tronu się przymierzają, choć gówno mogą, kąsają
Te hieny ślinią się mając stuprocentową ochotę
Gotowi ciągnąć za flotę, gdy widzą grosze i złote
Bardzo proszę, zmień ton, nie zmiataj śmieci pod dywan
Gdy trzeba, ryje zatykam, a ty ssij i połykaj

[Hook] x2
Podpruwają się do mnie różne kurwy w kawałkach
Poskładałem w całość te puzzle i stąd ta jatka
Mam swój kodeks honorowy, ten track to moja walka
2012, Slumilioner, White House, sprawdzaj!

[Verse 2]
Frajerom nie dam się pobić, bo zawodowiec jak Globisz
Wiem co mam zrobić by dobić tych co pragnęli mnie wrobić
Chcieli świnie podłożyć i dopierdolić Rychowi
Ja nie dam po sobie poznać, choć złośliwości mi robisz
Jaka przyczyna nie pytam, bo znam odpowiedź od dawna
Na sukces ciężko pracuję, w tobie wieczna pogarda
To ziomek standard, że boli cudza wygrana, bierz łapę
Tak obserwujesz mój progres, bezsilny nie dajesz rady
Mówią: układy, komercja, atencja mediów i masy
Że populista i prasy pupilek na kasę łasy
Tak trudne czasy dla ciebie, myślał że będzie lepiej
Ja dziś zawitam z uśmiechem na twym pogrzebie pojebie
I nadal nie wiesz dlaczego tak to się dzisiaj zakończy
Bo RPS przedsiębiorczy, człowiek z pozycją, mocny
I pnący się po tych szczeblach na stopach, werblach, hi-hatach
Teraz pozazdrość kariery, życia na pełen etat
[Hook] x2

[Verse 3]
Jak bomba w Oslo wybucham, z hukiem zrobię rozgardiasz
I rozpierdolę zawistnych jak osławiony skład Parias
Zyskałeś angaż do bycia wyśmianym, skurwielu sprawdzaj
Wypierdalaj stąd gwiazdo, robisz tylko za błazna
Total porażka, poważka per mazgaj, weź zapłacz, chlastaj
Siebie, mnie, za to, że się nie sprawdzasz, basta
Czas w Polsce nastał, się nastaw chłopie na falę krytyki
Nie umiesz pogonić płyty? Może goń narkotyki
Ja mam wyniki bez ściemy, to cię pogonię ze sceny
Z frajerstwem grywać nie chcemy, nielegalni jak przemyt
Nadal daleki od ceny, jaką ponosi zawistność
Ich jest do pizdy jak wszyscy, co szczerzą pyski
Rap zajebisty, nie wystygł jak Iceman, lodowy, sprawdź to!
Warto zagrać va banque, z tak mocną kartą za miasto
Jeżycki książę, z pogardą sprawiam hejterom manto
Bo rządzę poznańskim księstwem leżącym nad rzeką Wartą

[Hook] x2



[Tekst - Rap Genius Polska]