[Verse 1]
Mój dziadek zawsze mawiał: "podejmuj wyzwania"
A ta sytuacja właśnie do tego mnie skłania
Mam kłopot, poważny, a jedyne wyjście, jakie widzę
To skok na bank, chociaż przemocą się brzydzę
Podejdź bliżej do głośnika przygotowany
Wszystkie przeciwności losu umieścić muszę w planach
Bak płonie na kanapie, spoglądam na mapę okolicy
Zaznaczam miejsca, gdzie są przeciwnicy
Trzech, trzy pistolety i trzy puszki z gazem
Trzy walkie-talkie, czyli mogą zawiadomić bazę
I wezwać posiłki, kiedy zacznie się zadyma
Bóg, żeby się ta wizje nie ziściła
To jedyna przeszkoda - zapis akcji na kamerze
Nic im nie da, jeśli człowiek odpowiednio się ubierze
Pończocha na twarzy i spluwa u boku
Żebym spełnił se marzenia w wyniku tego skoku
[Hook]
To skok, szybkie decyzje, skacze ciśnienie
Na wyciągnięcie gnata marzeń spełnienie
Napięcia kilka minut, akcje przyśpieszone
Działasz, jak we śnie, nie całkiem świadomie
[Verse 2]
Znasz to, kto mniej wie, ma lepszą dolę
Więc nie pytaj, jak w mojej dłoni znalazł się pistolet
To nie ma znaczenia, ważne, że nabity jest
W komorze jeden nabój, a w magazynku sześć
Odbezpieczam, wpadam, but uderza w drzwi
Mieszanka buchów, koksu sił dodaje mi
Strzał ostrzegawczy w sufit, krzyczę głośno:
"Na ziemię! Rzucić gnaty w ułamku minuty!"
Chwyciłem mocno jedną z obecnych tam babek
Rzuciłem jej taśmę, zwiąż ich, a będzie bez wpadek
Inaczej spadek dostaną twoje dzieci
Podszedłem do panienki z kasy i mówię: jak leci?
To nie najlepsza sytuacja, ale słuchaj
Nie wyzioniesz ducha, gdy podniesiesz swoją cipkę
Czas na działanie szybkie, musisz mi otworzyć sejf
Podobasz mi się, lepiej, żebym nie usłyszał nie
Już lecę, ludzie słuchają, gdy masz gnata
Idę za nią, musiałem dostrzec, jak jej tyłek lata
Długie nogi, duży biust, już wiesz, to mój gust
Ale nie czas na te rzeczy, gdy pod palcem czujesz spust
U celu ustawia już zamków kombinację
Ciśnienie skacze, za chwilę skończę całą akcję
No i jest, otwórz się sezamie, sejf pełny po brzegi
Wszystko zgodne z planem
[Hook]
[Verse 3]
Czekaj, czekaj, jedna rzecz wymaga wyjaśnienia
To nie był zwykły bank, tylko bank nasienia
Pytasz: co? Powtarzam, rzecz wymaga wyjaśnienia
To nie był zwykły bank, tylko bank nasienia
W sejfie pełno fiolek z życiodajnym płynem
Jak chciałem, wycelowałem w tę dziewczynę
I mówię: pij! - Ale - nie dyskutuj
Gwałtownie, lecz nie czyniłem w sobie wyrzutów
Gdy skończyła fiolki, mówię, dobrze i następną
Lufą wskazałem jej buteleczkę większą
Gdy była w połowie, pończochę ściągnąłem
Zdziwiona, nie spodziewała się twarz znajomej
To była moja laska, tajemnicę czas wyjawić
Wpadła policja, dwadzieścia spluw przewagi
Wycelowali we mnie, powiedziałem jej to zdanie
Co? Było to takie skomplikowane?
Obudziłem się, świt się zaczynał
Spojrałem po pokoju, obok mnie moja dziewczyna
Na stole ulotka z bankowego konta
W popielniczce końcówka spalonego jointa
Obok spluwa, zapalniczka, przy łóżku pończocha
Babka mówi mi do mnie słodko
Chcesz? Możemy się kochać
Ale fiuta na pewno nie będę ssała ci
Ha! Wszystko jasne, wiem, skąd mam takie sny