Meeting By Chance
Braciom pieśniarzom
Nie nam, pieśniarze, stać w tęczy kolorach
Barwić się w róże i w pióreczka pawie;
Bo my są sosny, czerniące się w borach
Bo my są krzyże w przydrożnej kurzawie
Bo my są wierzby o płaczących korach
Bo my są z jękiem lecące żurawie
Co hejnał krzyczą skroś zmierzchów tej ziemi
Na puste pola, gdy sen je oniemi!
Nie nam, pieśniarze, brać pieszczone tony
I dźwięków szukać co słodszych dla ucha...
Nam w spiż serc ludzkich bić, jak biją dzwony
Nam huczeć jako w boru zawierucha...
Nam szumieć jako padające plony
Kiedy je zdepce nawalna moc głucha...
Nam śpiewać zgrzytem strun rwanych i krzykiem -
I nie - słowiczym, lecz orlim językiem!
Braciom pieśniarzom...
Braciom pieśniarzom...
Braciom pieśniarzom...
Braciom pieśniarzom...
Nie nam, pieśniarze, stroić lutnię wstęgą
I sławić rozkosz niby trubadury...
Bo my zakonu związani przysięgą
Izajaszowe nosim w biodrach sznury!
Pieśń nasza, kmiecą odziana siermięgą
Z ducha królewskość bierze, nie z purpury!
A kiedy wzejdzie nad ugór w łzach rosy
Nie kwieciem kwitnąć jej, ale iść - w kłosy!
Nie nam, pieśniarze, biec pustą gonitwą
Za blaskiem lir tych, co serc próchnem świecą
Bo jest pieśń nasza o świty modlitwą
I skowronkowe legie za nią lecą
Bo o stoneczność dla ziemi jest bitwą
I brzaski od niej przyszłe już się niecą...
Bo jest pieśń nasza jutrzenką i zorzą
Z której dzień buchnie w świat za mocą bożą!
Braciom pieśniarzom...
Braciom pieśniarzom...
Braciom pieśniarzom...
Braciom pieśniarzom...
Ńemy przez "Ń"
White House