Koza
​koza zrobił ten bit własną nogą, szyją, ręką
[Zwrotka]
Zjadłem płatki z orzechami
Delicje, teraz idę grać w szachy
Orbitujący monotonik wielopalczasty
Iluzjonista jednej karty
Wolisz odłożyć to na teraz
Było słońce i bardzo jasno, jak bóg umierał
Zrobili film o tym
Autystyczne koty, w moich okolicach zakładają zespoły
I gangi motocyklowe
Powiedziałem to unikając zacięcia się w drzwiach obrotowych
Moonwalk suko, sputnik to mój przyrodni ojciec
Oszukując prawa przyrody, jak wyobrażając sobie psy
Bez przypisywania im cech istoty
Zjadłeś krakers, niemal łamiąc sobie zęby
Teraz jesteś zbyt bezbronny na moje tasiemce
Zjadłeś krakers, niemal łamiąc sobie zęby
Teraz jesteś zbyt bezbronny na moje tasiemce
[?] kozak, idę se na skłot, na dżoja
Wyłaź z mojej przebieralni
Armia streetwearowych boyów
Formuje już klif
Palę tobie znicz
Sobie lambiam
Koleżanko znajdź sobie jakiegoś Mikołaja
Ale jaja
To nie goja, tylko Bypass
Ale kozy tańczą
Reszta sceny myśli, że słowa się układają w zdania
Reszta sceny ściemnia, że nie zaśmieca już oceanu
Boże jestem nie z tej ziemi
Zieje woda, wieje chemol
Spadam se na cztery wersy
Rozjebuje czoło strażom, a nie jeżom
Oni wciąż nie wierzą (oni wciąż nie wierzą)