Koza
Artur Riemer
[Wstęp]
Woooohooo skurwysynie! Yoo, patrzcie na to kurwa, haha

[Zwrotka]
Wypierdalam znowu bo się nudzę
Witaj w Kalijudze
Po tej płycie masa dziwek będzie wisieć mi na fiucie
To gówno jest ekskluzywne
Dwa lata miałem obstrukcję
Chodzę z prawosławnym krzyżem na zeszycie, jestem Walterem Gropiusem
Twoje linię dwuwymiarowe anturaż a robią mi za podnóżek
Karły robią ci za drużby, cztery kotły cztery okultystki, poproś mnie o wróżbę
Byłem wszystkim, byłem nikim, udawaj że to jest różne
Próżne ciołki chcą se robić fotki, wale tłoki, zajadam pierożki
Kopie dołki, wyznaczam wam szlaki, wyznaczam wam drogi, robię sobie daby jak syn Saula
Całe życie wisiałem na lianach jak jebany Mowgli, jak Absalom
Robię nową Kopenhagę, a ty zamknij mordę
Jestem Kierkegaardem, jesteś urologiem, podpalam ci salon, niczym hop-frog szmato, spoglądaj w żyrandol kurwa prime time
Ajaj aj aj nowy climax, gdzie jest klamka?
Mam to w jajcach, wsza hołota nosi dalej worki siana, nam nie dotkniesz tego kordelasu, mimo bierzmowania skandal, wymyślą sobie Boga
Kiedy nagrywałem stoły ty kurwo sypiałeś w nogach
Nie masz wystarczającego expa żeby pchać ten towar
Moje słowa były tu od zawsze dla ciebie to nowomowa
Jestem chory na bycie zbyt chorym na termin choroba
Pały stoją chociaż fala nachodząca zmiecie je na pokaz ciotom
To jest posąg, nie ze spiżu, dziwko to jest czyste złoto
Robię rozkrok na pół mapy jakbym stał się nową krokwią, z której skakał Małysz, jak oglądałeś ze starym wpierdalając barszcz pod jodłą
Już nie jestem opcją, tylko do mnie zadzwoń
Jesteś kurwo owcą lecz zgubiłeś stado
To ciężkie rzemiosło, odłóż młotek szmato
I złap się za krosno
BYPASS INTROLIGATOR SUKO