[Intro]
Całe moje życie to hol
Całe moje życie to hol
[Zwrotka 1]
Sztorm tam, gdzie nie stojąc na mrozie nie mogłem się napić kawy, bo wyglądałem jak złodziej
Savoir vivre to lewy dekoder, w kotłowni twojego jachtu przeczytałem "Proces"
Było mi tam wygodnie, widziałem straszne rzeczy, kiedy odsłoniłem kołdrę
Demony wiatru pożerały moje apricoty
Szedłem do przodu znosząc torsje i resentymentalne dyskomforty
W dół schodząc kroczę wolno nogi same idą, horyzonty nikną
W lochach epistemologia jest martwą doktryną
Pisząc po ikonach świętych krwią fragmenty wołań
Szukam siebie myśląc, że to wciąż jest ta sama osoba
Korytarze, niepamięć i pozy twoje stąd nogi mnożą się jak polip
Wolnej woli odrzwia, seplenią sakramenty polifonicznym jazgotem
Niewidzialne istoty tworzą obraz
Po linach kroczy pomnik
Golemy drążą groty
Okrzyki ich uniosą się nad uświęcone pola
Słowa nie zabiją już drugi raz na potrzeby tego, który pozwolił im wtedy skonać
[Bridge]
Lwie łzy, jak lęk chwil wpadają pod paznokcie
Obudź mnie nim zasnę, włącz lampę nim zgaśnie słońce
Piękny krzyk nakazał żywym iść za głosem
Niech otworzą oczy manekiny w hotelach bez okien
[Zwrotka 2]
Mówię o sobie, semi-nostalgicznym głosem
Nucę melodię
Byłem jak Beethoven, na księżycu pielgrzymem
W nocy samotnej ból to odpowiedź
Kto powie mi gdzie posadzić chabry w intuicyjnym chaosie
Drogi najprostsze, szlaki morskie są na mapach powiek
Pawie wzrokiem żrą ducha w nieszpory
[Bridge]
Miejsce którego nie ma, a w nim pogłos
Emocji które w próżni jednak krążą
Usłysz przeżycie, reszta jest historią
Przypałów zegar, sekundy się skończą
[Bridge]
Synku, nie ma twojego gówna w tym odcinku
Nie jesteś jednym z nas
Jesteśmy centymetry od chodników
Jesteśmy na granicy krzyku
Nie jesteś jednym z nas
Budynków końca nie widać
Nie ma wyjścia
Jest tylko niemy wrzask
[Zwrotka 3]
Niesmaczne kurwy mówią o powodach
Nie jesteś sobą zobacz
Nie do nas, nie od nas
Nie jesteś sobą co dnia
Gdy wstajesz udajesz własną postać
Kiedy księżyc płacze czujemy to w kościach
Żadna z twarzy nie jest do naszych podobna
Tak, to wielka krokwia obaw
Rosną kruków pola, a nad powiew spalin
Tysiące czarnych latawców - jesteśmy mali
Tysiące lat protoplastów
Jesteśmy mali
Witam cię w odchłani czasu - jesteśmy mali
Nie jesteś jednym z nas
Nie jesteś jednym z nas
Nie jesteś jednym z nas