Koza
Jebać konfidentów
[Zwrotka 1]
Chodzę po ludziach, choć się wyjebałem na WWF
Grają w kenta mendy wokół
Mordo, ja spasuję
Jak się obudzi proletariat
Wasza kasta runie
Coś pierdolili mi o szansach
Ja gram zawsze za cudze
Mijam rap jak przytułek dla bezdomnych kurew
Za ten track, zanim umrę to mi jeszcze podziękujesz
Ścinam las własnymi rękami jak na łagrach Krueger
Widzą nas jak idziemy sami wznosić katapultę
Która rozjebie ci chatę
Dwójkami idą na szańce, ci zasrańce
Pomylili Boga oblicze ze strachem
Powiedz mi, ile to warte
Powiedz mi, ile to warte
Jak się nie wycenię sam, to mnie kurwy uduszą hajsem

Mija rok, potem rok, potem rok i tak dalej
Nie wiem, ile razy to się powtórzyło
Zapomniałem
Miałem kiedyś niezdrowe ambicje, teraz to mój pacjent
I zabawne, bo im częściej go widzę, tym więcej tracę
Kiedyś od tego gówna wykituję lub se kupię wyspę
Nie wyzeruję nic mnie, nie wiem jaka jest moja funkcja
Znudziło mi się normalne życie, bo jest oczywiste
Niech wyrośnie drzewo decyzyjne z mego truchła
Nie dosięgam chodników nogami, to taka półka
Poszedłem donikąd bez mapy, a wracam z jutra
Postawcie mi posąg z okazji wygrania życia
Gra za nudna, się nie mieszczę na skali, jak czwarta szóstka
(szóstka, szóstka, szóstka, szóstka)
[Zwrotka 2]
Ej, postaw na mnie kropkę
Się podpisz na zeznaniach, życie jest bezlitosne
Życie to tylko banał
Mówią o mnie jak chodzę, mówią jak się pojawiam
Nie ma szansy na rozejm, bo były kurwy w aktach
Mordo, ja znam świat, lecz nie mam powiązania
Przychodzę w sam raz, żeby porozpierdalać
To tylko antrakt, do zobaczenia, spadam
Zobaczymy się za rok na górze, jak będę z niej wracać