Koza
Droga do Damaszku
Jestem alkaliczny, złożony z przyczyn
Rozładowują mnie, a nikt nie słyszy
Wrzeciona myśli
Widzę oszalałą Ariadnę
Rozwieszoną między prześcieradłem a przystankiem deszczu
Na drodze do Damaszku nie ma żadnych przeszkód poza strachem, tarciem, trwaniem
Znalazłem siebie w nieprzyjaznym miejscu

Widziałem ją przy budynkach z białych kruszców
Targaną przez łzy zmęczoną trwaniem w półsłów
Proszę nie mów mi nic póki jest po prostu pusto
To lepsze niż krzyk

Bezwolna wełna w moich dłoniach
Chyba noszę ocean na barkach
Ostatnio mnie nie sięgają Twoje spojrzenia
Ostatnio siedzę słucham tang, liczę, że będzie padać
Być może wtedy spotka mnie jakaś niеwielka wygrana
Przysypiam w krześle, mam sеn jakby to pisał Cortázar
Płacę za bezsens sobie, by się nie zamknąć w obawach
Jak czułem presję nie chciałem jej, a jak chcę nie wraca
Mówią mi reckless na mieście, a więc z nimi nie gadam

Nowy Robert Robur, równie dobrze mógłbym robić pop
Ukradłem Gutenbergowi font
Mija mi powoli rok, nie odwiedzam już squatu
Nie dlatego że przestałaś ćpać, ale żeby mieć spokój
Miasto za duże by Cię znaleźć, ale szkoda nie szukać
Może natrafię jakiś pattern, może znajdzie mnie burza
Miasto za duże by Cię znaleźć, a za małe by zgubić
Ale nie będę przecież taksówkarzy pytał o kluby
Widziałem ją przy budynkach z białych kruszców
Targaną przez łzy zmęczoną trwaniem w półsłów
Proszę nie mów mi nic póki jest po prostu pusto
To lepsze niż krzyk

Żyją mną fikcje i wyścielą mi nimi grób
Słucham jak się dopala szlug
Zbieram na twarz go
Mówią że to hardcore
Ci sami stoją nade mną jak balkon
Akcji nie predestynuje słabość
Chociaż też jest hierarchią
Utyka tożsamość w dziurze chodnika
Ale miałem czas by kliknąć "Abort"

Wsiadłem na rower do Ferdydurke i nie mogę wysiąść
Chociaż nogami to zahaczam już dawno o horyzont
Chodzę slajdami jakbym chciał się zaprezentować życiu
Palę malachit bo mnie chyba przestał klepać kortyzol

To wolne żarty, jeżeli coś wymyślam na szybko
Lecz potem starczy, jak nie na wegetację to hip-hop
Wepchnąłem plastik w siebie, ale mi nie wyszedł produkt
Lecz protoplaści na scenie i parę martwych ziomów

Widziałem ją przy.. budynkach z białych kruszców
Targaną przez łzy.. zmęczoną trwaniem w półsłów
Proszę nie mów mi nic, póki jest po prostu pusto
To lepsze niż krzyk