[Zwrotka 1: Koza]
Byłem na granicy w swojej głowie
I się nie kłopoczę, ty to ćwiczysz ja to robię
Ciała leżą jak w pokocie, to wrogowie
Spluwam krwią, jak nie lubisz tego to nic tu po tobie
Głównie to mnie jarają lęki i fobie
Jak lubisz zryć se czosnek podaj dane kontaktowe
To nie żart byku, pierdolę ten rap
Zarabiałem więcej pchając w bramie małolatom kwas
I mnie chcą władować w puchę, zrobić fotę, mi en face
Jeden nawet chciał autograf, chyba w chuj nie skumał nas
Proszę powiedz, że to żart, że to żart jak Kundera
Co sekundę tysiące komórek ci w mózgu umiera (serio)
Pokmiń sobie na co je poświęcić
Uwierz mi bo byłеm przy narodzinach inwencji
To dźwięki, to flegma, mam fleks na osiеdlach
Nie potrzebny kevlar, nie trafisz mnie wierz mi
[Refren: Barto Katt & Koza]
Kiedyś w końcu pęknę i wypluję flegmę
Wtedy będzie pięknie, wtedy będzie pięknie
Kiedyś w końcu pęknę i wypluję flegmę
Wtedy będzie pięknie, wtedy będzie pięknie
Kiedyś w końcu pęknę i wypluję flegmę
Nie masz po co biec, wiesz i tak to cię dosięgnie
Kiedyś w końcu pęknę i wypluję flegmę
Nie masz po co biec, wiesz i tak to cię dosięgnie
[Zwrotka 2: Barto Katt]
Koza, zapytaj mnie czemu odpaliłem szluga
Znicze ponoć gdzieś to nie ma jej na że ja płynę dalej przez ten tajfun
Flegma zalega na końcu języka, wezmę coś do picia
Spiję misje których nie wykona nawet ten twój pan Bóg
Setki w japie kapciów przez nasilenie blantów
Lekarz mówił panie potrzebuje pan restartu
Bartku, ostatnio w myślach masz le parkour
Zdycha dwunasta ulica bo zapomniałeś podlać kwiatków
Nawet mnie zachwyca jak omijam ponaglenia
To jak jebać się z tą głupią cipą co nie ma nic do powiedzenia
Co ciągnie się jak mela, ciągle tylko melanż w stolicy
Przyjdzie moment gdzie będzie ściany podpierać
I mogę wypruć ostatnie resztki sumienia
A to co miałem zrobić dawno na pewno nie zrobię teraz
To nie ma sensu zupełnie jak płaska ziemia
I choć połknę i wyrzygam to zostawię we wspomnieniach, jebać
[Refren: Barto Katt & Koza]
Kiedyś w końcu pęknę i wypluję flegmę
Wtedy będzie pięknie, wtedy będzie pięknie
Kiedyś w końcu pęknę i wypluję flegmę
Wtedy będzie pięknie, wtedy będzie pięknie
Kiedyś w końcu pęknę i wypluję flegmę
Nie masz po co biec, wiesz i tak to cię dosięgnie
Kiedyś w końcu pęknę i wypluję flegmę
Nie masz po co biec, wiesz i tak to cię dosięgnie