Frosti
Małolacik
[Zwrotka 1]
Był se małolat i kończył liceum
I miał zgraną paczkę
Podbijał do typa zakupić babkę
Brali Urosept, lecieli se gadać na ławce
Parę dupeczek i ziomali także
Zwykłe dzieciaki, zajarane twarze
Nie wychodziło, że kasztany w gadce
Bez płucy, wyglądali elegancko
Czasem podbijał sam
Kręcił lolki i opowiadał o balecikach
Typ słuchał z uśmiechem na mordzie
Bo ten dzieciak no to coś w sobie miał
Ale potem częściej podbijał sam
Zamiast bombona, się pytał po talerz
Najpierw: "Jak działa?" i w ogóle "czy fajnie?"
Potem: "Po ile jeden?", "ile pakiet?"
Następnym razem podbił z jakimś ćpunem
O interesach miał gadać ten dureń
Został wyproszony stamtąd po minucie
"Wariacie, uważaj na niego to skurwiel, co narucha lipy ci w życiu"
Ale małolat to myśli se: "W życiu"
Skredował dyszkę tomorrow
Lecz już następnego dnia wrócił rozliczyć się z kwitu
Potem wziął dwie, potem już pięć, za cash
Potem dzwonił o piątej też
Że coś pobrać chce
Gościu spierdolił do niego się, że pracuje od ósmej do dziesiątej
Tamten przez telefon mówi mu: "No to pierdol się"
Zaspany typ rozłącza i myśli se: "Okej? Okej."
[Zwrotka 2]
Wychodzi sobie typ z ziomkem na miasto
Latają najebani, lecz nie za bardzo
Spotyka małolata, połącza się z Wandą
Inną, niż podbijali kiedyś po pardą
Same ćpuny
Wygięte mordy, nie najebusy
Idą potem na balet do Luzzter
By walić gówno następne dwa dni, potem nie uśnie
Małolat pyta: "Chcesz mefę? Dlatego długo nie wpadam do ciebie, bo tera mam kryształ taki co gniecie, czasami sam sobie mordo zajebie"
Typ łapie bekę jak siema
Aż odpula gościa w trybie nagłym, siema
Tamten nie kuma, leci dalej w melanż
Rano dzwoni, czy ma mu pomóc teraz
Ale bobona, bo miał paranoję
"Jak leżałem, to myślałem, że stoję"
"Nawet dzwonili już na pogotowie"
"Ale urwałem się, szybko, bo ziomek co stanie się, kiedy matula się dowie?"
"Zamknie cię gnoju w monarze" - mu mówi
"Bo kurwa nie znasz umiaru i ludzi"
"Dobierasz se nieodpowiedzialne kurwa, a to jest podstawa"
Gościu wziął pjonę, bobona, zawinął na kwadrat
Tak zajebany, że prawie wpadł po tramwaj
Niepewnie śmiga po ulicach miasta
Ledwo dobije i dzwoni ten pajac
Czy ma może pożyczyć na mata
A tamten zamiast czillować i spać, kłaść
Wybija i leci dalej rajza
[Zwrotka 3]
Matka wypierdoliła go z domu
Kolega ćpunek, podnajął mu pokój
Myśli, że tylko on zrozumie go tu
Walą materiał codziennie z dowozu
Znalazł se pracę razem z kolegami
Zaczął latać se ze specyfikami
Więcej niż opierdolił, no to walił
Ale na życie starczało mu fajdy
Poznał dupę, która miała podobne zainteresowania
Kryształ, żyła, kokon i unikała jarania
Bo to powodowało, że miała ciężki baniak
A się nazywała Ania
Mógł się jej zwierzyć, a potem mu opierdalała
Zakochany był tak, że nie widział
Że na boku robił ją jakiś fagas
Co sypał jej temat, a potem wkładał
Miała psiapsiułę, co znalazła gacha
Który przypadkiem jej zrobił dzieciaka
Byłoby gites, gdyby nie jej tata
Który sobie takiego obrotu spraw nie wyobrażał
Potem wyszło, że ten typek Adino
To jest przyszły tata
Pożarły się tak obie, że ta na brzuch nagle upadła
I trzeba było pojechać w ten do szpitala
A tam spotkanie na szczycie
Jest małolacik, koleżka, lochy obydwie
Wszyscy porobieni jeszcze nafixem
Ale przynajmniej zostało w rodzinie