Jan-rapowanie
Nie mam dość
[Zwrotka 1: Jan-rapowanie]
Budzę się w pięknym hotelu
Stan konta już nie interere
Ciągnie mi się ta przygoda
Dla wielu to robię karierę
A mówili: "Odpuść", że chuj z tego będzie
Że szkoda życia dla rapu
Dziś mi nie spojrzą w oczy, gdy patrzę na nich z plakatów
Jan-sranie poza kontrolą, zrobiłem pierwsze solo
Już robię drugie, wyłączam w życiu slow-mo
Chcę robić więcej jak brat Pezeta
I wiem doskonale, co na mnie czeka
Do paru zawistnych kurew info: macie pecha
Wczorajsze marzenia to dzisiejsze plany
Najpierw popracuj, a potem oczekuj
Nikt nam tu nie dał tego, co dziś mamy
Będę nakurwiał do utraty tlenu
Cokolwiek byś nie robił, to będą szczekać coś
Jebać psy, robić rap, kochać życie - nie mam dość!
[Refren]
Nie mam dość
Nie mam dość
Nie mam dość
Nie mam dość
[Zwrotka 2: W.E.N.A.]
Dla ciebie rap to rurki i Supreme
Dla mnie to kluby i bójki
Plastikowe kubki do wódki w parku
Kiedy mróz był okrutny
Szukałem grubych i tłustych lat po tych chudych i pustych
Mówili: "Musisz odpuścić, nikt cię i tak nie dopuści do uczty"
Nie dopuścił, to fakt, koledzy stali się próżni, bezduszni
A może to ja nie chciałem wrócić do butli
Cały czas, cały czas sam przebijam mury konstrukcji
Jedyny szlak jaki znam, prowadzi prosto z ulic do budki
Straciłem wielu przyjaciół dla rapu
Żadnych nowych przyjaciół po fachu
Kilka lepszych kontraktów w banku od czasu do czasu
Za sobą każdy z możliwych etapów
Robię to tylko dlatego
Bo dalej odczuwam dyskomfort z braku hałasu
Zero hamulców, nie zwalniam wakatu - bo komu i na chuj?
Mówią: "Masz czym, to ziomków poratuj
Skoro patrzysz na nich z plakatów"
Liga magnatów uczy mnie brać PLNy w dwójnasób
Pozdro z tego samego pułapu
[Refren]
Nie mam dość
Nie mam dość
Nie mam dość
Nie mam dość
Nie mam dość
Nie mam dość
Nie mam dość
Nie mam dość
Nie mam dość
Nie mam dość
Nie mam dość