[Intro: KęKę, Kuban]
- Od serducha numer
- No
- Od serducha numer mamy
- Ta
Yeah, yeah, yeah, yeah
Pa
[Zwrotka 1: Kuban]
Od serducha, jakbym stracić miał je
Mój młodszy kumpel na odwyku, jeszcze stracił matkę
Nie jara mnie sztuka typu, że kolo traci pannę
Musiałem coś przeżyć w życiu, żeby te rapy dać gdzieś
Pozdro, Lehu, jak rozwiązywaliśmy życia rebus
Jak zagraliśmy se w Gdynii nie biorąc tantiemów
Jak samochodem dachowałem z ziomalami, człeniu
Zastanawiałem się, jak blisko było, no i czemu (ej)
Bez rozczulania pali się skręt, biorę zamach
Czuję jak śmieć się, jak z rana mówię, że pieprzę nagrania
W CV ma nic pewnie, raper? Mówili "wstyd" wcześniej
Dla jednych nic więcеj, niż plucie na internet
Kiеdyś musiałeś prosto w ryj grać numery
Mieliśmy w chuju kto jest w czym, miało się jedne baggy
Miałem nic, ale to, ziom, w kieszeni
Bo za sobą miałem ich, czyli przyjaciół w bieli
[Break: Kuban]
Ej, stróż anioł mi tak nie pomógł jak oni
Jak chciałem się zachlać, to rozlewali na pół
Jak chciałem się zaćpać, to rozdzielali na dwóch
A jak zarobiłem krocie, to nie chcieli na pół
Stawiają na mnie va banque i chuj (i chuj)
[Refren: Kuban]
Dziś gapię na sufit się, wczoraj odszedł brat, więc
Jak diler ma mówić "nie", widząc jak się martwię
Tego małolat nie uczą na klatce
A jakby się dało, usnąłbym na zawsze
Dziś gapię na sufit się, wczoraj odszedł brat, więc
Jak diler ma mówić "nie", widząc jak się martwię
Tego małolat nie uczą na klatce
A jakby się dało, usnąłbym na zawsze
[Zwrotka 2: KęKę]
Trzynaście całych lat w podziemiu, powiedz, kto by tak umiał? (kto?)
Nie rozumieli mnie koledzy, nie kumała matula
Ja pijany znów siedziałem, leciał rap, co rozczula
"Grać numery prosto z serca" - tak mówiła mi dusza
Do tej pory nie potrafię pisać o tym, co błahe
Załamania, podnoszenie, umieranie, terapie
Dorastanie moich dzieci, klęski, bliscy i miłość
Plus tęsknota za tym wszystkim, co tu było, a tracę (aha, aha, yo)
I każde słowo, co piszę, to wymyśliło mi życie
Prawdziwe blizny, nie bzdury w zeszycie (yo)
Kolejny gdzieś tam umiera
Chłopaczek, którym bym teraz był, gdyby nie to, że wpadła kariera
Więc się jej trzymam jak Boga za nogi
Prawdy w wersach, co pomogła mi zrobić te kroki
Które sprawiły, że dziś stoję jak facet
To jest od zero zero przez dwa zero, chyba na zawsze (KęKę)
[Refren: Kuban]
Dziś gapię na sufit się, wczoraj odszedł brat, więc
Jak diler ma mówić "nie", widząc jak się martwię
Tego małolat nie uczą na klatce
A jakby się dało, usnąłbym na zawsze
Dziś gapię na sufit się, wczoraj odszedł brat, więc
Jak diler ma mówić "nie", widząc jak się martwię
Tego małolat nie uczą na klatce
A jakby się dało, usnąłbym na zawsze