[Refren]
To wykańcza mi głowę ciśnienie, żeby nie wtopić
Zawsze chodziło o więcej niż parę viewsów i złotych
Kiedyś się w chuj przejechałem, to było z własnej głupoty
Z własnej inicjatywy chciałem udzielić pomocy
Ale powietrze w mieście tego nie ceni
Nie doceniają serca, kiedy chcesz się nim podzielić
Nie docenią mocy, jaką dały mi numery
Nie wiesz, jak się czułem, wątpię, że się chcesz zamienić
[Zwrotka 1]
Przyjebali karę, czekamy aż ją odbędziesz
Choć często nie gadaliśmy, wkurwia mnie, że tam jesteś
Wkurwia mnie, że przeżyłem dwa lata na tabletce
Paradoksalnie, nie mogłem się budzić bez nasennej
Bez naziemnej, ludzie tu nie wiedzą, co myśleć
Ważniejsze od faktów jest co nawinie minister
Nawinie mi bajer potem zapyta o blister
Nie wiem pomyślę, zależy jaki mam w tym biznes
Dawaj w uliczkę, usłyszysz jak coś nie tak krzykniesz
To nie tiktok mordko, uważaj na wjazdy na rodzinkę
Testy na substancje przed terapią walisz blister
Jak przesadzam, ziom nie gada, tylko z bomby wali listwę
Miałem spaść z tronu, ale z bomby zszedłem szybciej
Miałem utonąć, żalić się nie miałem komu
Miało pochłonąć mnie, ale wróciłem do pionu
Znowu nocka w studio, znów nie wróciłem do domu
[Refren]
To wykańcza mi głowę ciśnienie, żeby nie wtopić
Zawsze chodziło o więcej niż parę viewsów i złotych
Kiedyś się w chuj przejechałem, to było z własnej głupoty
Z własnej inicjatywy chciałem udzielić pomocy
Ale powietrze w mieście tego nie ceni
Nie doceniają serca, kiedy chcesz się nim podzielić
Nie docenią mocy, jaką dały mi numery
Nie wiesz, jak się czułem, wątpię, że się chcesz zamienić
[Zwrotka 2]
Jak dziecko, cieszę się jak idzie ziomalowi
Chociaż ciężko okazać, to mam problemy z ekspresją
Ciężko mi się skupić, no bo wszyscy wokół pędzą
Ale kumam jakość życia, trzeba dbać o jak najlepszą
Bezpieczeństwo, uważam na kroki
Nie mogę pozwolić znowu na błędy
Kodeks wbili do głowy, od dziecka jestem mu wierny
A ofermy spadły, licząc, że ja będę następny
To się nie stanie, byłem na sygnale
Ze śmiercią, chciała iść w taniec
Byłem na sygnale, ze suką, co ma mnie w planie
Zwiedziłem meliny, lokale i apartament
Zwodziłem kurwiny, szarpałem ich zaufanie
Niedoczekanie, jak liczysz, że zaprzepaszczę
Rzucasz śmieszne kwoty, to nawet nie kiwnę palcem
Wtedy nie byłem pewien tego, że zatrzęsę państwem
Teraz czujesz, jak to trzęsie, pora traktować poważnie mnie
[Refren]
To wykańcza mi głowę ciśnienie, żeby nie wtopić
Zawsze chodziło o więcej niż parę viewsów i złotych
Kiedyś się w chuj przejechałem, to było z własnej głupoty
Z własnej inicjatywy chciałem udzielić pomocy
Ale powietrze w mieście tego nie ceni
Nie doceniają serca, kiedy chcesz się nim podzielić
Nie docenią mocy, jaką dały mi numery
Nie wiesz, jak się czułem, wątpię, że się chcesz zamienić