[Intro]
Hej, hej, hej
Hej, hej
Hej, hej
Hej, hej
Nie wyciągaj mi morałów, ty jak ciągle spisz, yeah
Plik jest ciągle gruby, poza normą BMI
Mam zawsze, kiedy chcę, pack na gorsze dni
Mam młodą, co wpierdala kłamstwa tak jak mac and cheese
[Refren]
Nie wyciągaj mi morałów, Ty jak ciągle śpisz, yeah
Plik jest ciągle gruby, poza normą BMI
Mam zawsze, kiedy chcę, pack na gorsze dni
Mam młodą, co wpierdala kłamstwa tak jak mac and cheese
Pali się stu, jak sesja cały czas w ogniu, wiesz jak, ha
Nie pasuje jej energia, ja i samar to synergia, ha
Trzy minuty potem przerwa, męczy tą bitch jak interwał, huh
Cały czas full tank, wciąż nie świeci się rеzerwa
[Zwrotka 1]
Nie dziw się, jak robisz ją w aucie, wеdług niej to hajs ją stuka
Znam ten chodnik, co zarabia
Znam też ten, co tonie w długach
U was w grupie zwykły dureń, nawet nic nie musi strugać
Chcą się mierzyć moją skalą, kurwy, jest na was za duża
Staram się oszukać system, suko, mam w programie odpał
Twoja grupa robi przysługi dla psów jak DIOZ Polska
Suko, jak miałem czternaście, już was mogłem uczyć podstaw
Młoda mówi, jesteś ideałem, tylko weź to odstaw (Odstaw to)
Wciąż o własnych siłach, także w chuju mam troskę
Proste sytuacje, robisz problem, zrozum, bawię się twoim kosztem
Obserwuję ich ruchy, jak na moje to jest nonsens
Nawet mnie nie dziwi, że odwalasz amatorkę
To nie jackpot, to co zgarniesz to porcje małe
Wiedziałem, będzie chciał ujebać rękę, jeśli dam mu palec
Mam parę ciężkich rzeczy na sumieniu, uczucia połamane
Śmiech i wkurw na zmianę, niestabilne, ciekawe kim się stanę?
[Refren]
Nie wyciągaj mi morałów, Ty jak ciągle śpisz, yeah
Plik jest ciągle gruby, poza normą BMI
Mam zawsze, kiedy chcę, pack na gorsze dni
Mam młodą, co wpierdala kłamstwa tak jak mac and cheese
Pali się stu, jak sesja cały czas w ogniu, wiesz jak, ha
Nie pasuje jej energia, ja i samar to synergia, ha
Trzy minuty potem przerwa, męczy tą bitch jak interwał
Cały czas full tank, wciąż nie świeci się rezerwa
[Zwrotka 2]
Ona ma problem, mówi, że leci, nie wie, jak przerwać
Chyba rozumiem ją trochę, chyba mi lepiej jest bez was
Piąta rano na studio i właśnie pęka egzemplarz
Choć nie powinienem, wiem, że granica jest cienka
Nie słuchałem rzeczy waszych — to udręka
Chce wbić tu na skandal, niech się przeżegna
Ciągle męczy beret niejedna kwestia, ale nie wchodzi w grę ucieczka
Wiem, że pociska farmazon, jak mówi, że czuje te miasto jak my
Zawijam czek i witam się z bazą, tam kiedyś trzymały mnie sny
Jak patrzę w lustro, diabeł stoi vis-à-vis do mnie
Ale nie dam się uciszać im
Spokojnie, pierwszy chciałbym dolarów dla braci
Jestem wdzięczny, że są ze mną, jak wracamy z trasy
W środku jebany płomień, nie wiem, jak mam to ugasić
Jak mam lipę, jestem pewien, że mnie nie zostawią nasi
[Refren]
Nie wyciągaj mi morałów, ty jak ciągle spisz, yeah
Plik jest ciągle gruby, poza normą BMI
Mam zawsze, kiedy chcę, pack na gorsze dni
Mam młodą, co wpierdala kłamstwa tak jak mac and cheese
Pali się stu, jak sesja cały czas w ogniu, wiesz jak, ha
Nie pasuje jej energia, ja i samar to synergia, ha
Trzy minuty potem przerwa, męczy tą bitch jak interwał
Cały czas full tank, wciąż nie świeci się rezerwa